Co prawda ten rozdział miał być ostatni, ale w ramach prezentu postanowiłam przedłużyć je o jeszcze jeden. Wesołych Świąt i do następnego :*
Kade trzymał w dłoni telefon. Po raz setny czytał wiadomość, którą otrzymał poprzedniego dnia.
Jutro o 18, tam gdzie zawsze.
Shane.
Anders przełknął z trudem ślinę. Miał wrażenie, że jego gardło było wyschnięte na wiór, a w przełyku uformowała się gula wielkości pięści. Dłonie mu drżały i nieprzyjemnie się pociły. Oczy miał rozbiegane i podkrążone z powodu zmęczenia i braku snu tej nocy. A włosy rozczochrane od ich ciągłego przeczesywania palcami. Denerwował się. Bardzo się denerwował. Jeszcze kilka tygodni temu Kade nie uwierzyłby, że tak bardzo mógłby stresować się spotkaniem z przyjacielem.
Byłym przyjacielem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz