Derek nie mógł oderwać wzroku od swoich dłoni.
Żył.
Ale jak to było możliwe?
Ostanie co pamiętał to nieopisany ból, a później ciemność, po której pojawiła się rażąca w oczy światłość.
I ten głos, który go przyzywał.
- Derek!
Podniósł wzrok, słysząc swoje imię. W jego stronę biegł Stiles.
Nawet w panującej dookoła ciemności mógł dojrzeć zapuchnięte od płaczu oczy nastolatka i błyszczące ślady łez na jego bladych, pokrytych pieprzykami policzkach.
Rozłożył szeroko ramiona, wpuszczając pomiędzy nie roztrzęsionego chłopaka.
- Derek, mój Derek - wychlipiał nastolatek, wtapiając się w jego pierś i chowając twarz w zagłębieniu obojczyka.
- Ćśśś. Już dobrze. Jestem tu. Żyję.
No kurcze co to było? Wstęp wstępu? :-)
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z Tobą, uważam,że to opowiadanko jest przepełnione emocjami i nadzieją.......
UsuńDla mnie jest bardzo .......okej.:)
Dal mnie też jest OK ale ciągle mi małooooooooo
UsuńNooo taak..... Poskąpiono nam tym razem możliwości dłuższego czytania, ale cóż...... heh......
UsuńMiejmy nadzieję iż kolejne opowiadanie zaspokoi nasze pragnienia....
Nie spodziewałam się, że ten krótki tekst wzbudzi aż takie emocje o.O
UsuńIntrtygujący wstęp, że tak powiem :)
OdpowiedzUsuńChciałoby się więcej przeczytać :)
Taka mała sugestia ;)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Przykro mi, ale to zamknięty tekst. Gdybym go przedłużyła, straciłby to coś.
UsuńHejka, hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o tak cudowny tekst....mało, chcę więcej....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia