Dziękuję za wszystkie wasze komentarze :*
Cole’a obudziły promienie słoneczne, wpadające przez odsłonięte okno w jego sypialni. -Mężczyzna mruknął coś niewyraźnie, niezadowolony z pobudki i przekręcił się na drugi bok.
- Wstawaj leniu! Już po dziewiątej! – krzyczy czarnowłosa dziewczyna, patrząc na starszego brata z nieskrywaną złością i niecierpliwością.
- Dora – jęknął Daniels, zakrywając oczy ramieniem. W ustach czuł Saharę, a oczy go piekły od nadmiaru światła. I choć nie miał kaca, bo poprzedniej nocy wcale wiele nie wypił, to taki rodzaj pobudki w ogóle nie był przyjemny.
- Przypomnij mi, bym nigdy więcej nie dawał ci klucza do mojego domu. Cholera, siostra. Wczoraj był sylwester. A gdybym nie wrócił do domu sam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz