Czuł się w tym nowym garniturze, jak manekin na wystawie. Ubranie strasznie krępowało jego ruchy. Owszem, lubił eleganckie ciuchy, świetnie na nim leżały i wyglądał w nich naprawdę dobrze. Jednak ta sztywna, uszyta według najnowszych trendów marynarka ewidentnie działała mu na nerwy.
- Moi drodzy, chciałbym wznieść toast. Za mojego drogiego przyjaciela, Joshimaru. – Starszy Seijuro poklepał wspólnika po ramieniu. – I za owocną współpracę, która bez wątpienia nas czeka.
Rudzielec miał ochotę przewrócić oczami, widząc jak wszyscy zebrani klaskali, przytakując jego ojcu.
Wstrętne lizusy. Wskoczyliby w ogień, gdyby istniał choćby cień szansy, że tym wyczynem zapewniliby sobie przychylność jego rodziciela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz