Rozdział
6
Jego
wyszkolone instynkty zaalarmowały go, zanim jeszcze intruz zbliżył się do drzwi
jego pokoju. Rozchylił powoli przytomne, pomimo wcześniejszego snu, oczy.
Sięgnął ostrożnie pod poduszkę, gdzie, jak na wzorowego shinobi przystało, miał
ukrytą broń. Wymacał palcami rękojeść kunaia i zacisnął na nim palce. Nie
podniósł się, nasłuchując, jak obcy zbliża się do suwanych drzwi i po cichu je
rozsuwa. Odetchnął z ulgą, gdy usłyszał znajome kroki i charakterystyczne
klapanie bosych stóp na drewnianej podłodze. Odłożył ostrze na miejsce.
-
Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. – powiedział Naruto, stając przy jego
łóżku.
-
Nic nie szkodzi. I tak już powinienem wstawać. – usiadł na posłaniu,
przecierając twarz. Rozejrzał się dookoła. W jego pokoju panował półmrok, za
sprawą granatowych zasłoń w oknach. Ale musiało być już naprawdę późno, skoro
największy śpioch, jakiego znał, już wstał.
Wróć.
Największym
śpiochem był Shikamaru, ale Nara był poza wszelkimi klasyfikacjami i ocenami.
Całość ->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz