Rozdział
7
-
Naruto!!! – Sasuke miał wrażenie, że oczy zaraz wyjdą mu z orbit. Musiał
wyglądać równie kretyńsko, co Hatake.
-
Witaj, Sasuke. Dzień dobry Kakashi. – przywitał się blondyn, nic sobie nie
robiąc z jego niezadowolenia.
-
Czy mógłbyś mi powiedzieć, co ty do jasnej cholery masz na sobie?
-
Pytasz o to kimono? – zapytał lisek, łapiąc za krańce odzienia, przez co
materiał podwinął się do góry, ukazując im jeszcze większy fragment kształtnych
ud. Sasuke kątem oka zauważył, że Hatake gwałtownie odwrócił do Uzumakiego
tyłem, tamując ręka krwotok z nosa. W życiu nie spodziewał się takiej reakcji
po tym zboczeńcu.
-
Tak, mam namyśli tą szmatkę, która ledwo co zakrywa ci tyłek. – warknął
rozdrażniony. Skąd właściwie lisek wytrzasnął takie ubranie? Nie przypominał
sobie by sam mu takie kupował, a Uzumaki z pewnością sam go sobie nie kupił.
-
To nie jest żadna szmatka! – oburzył się Naruto, czerwieniejąc gwałtownie. – To
kimono dostałem od Iruki!
Uchiha
zamrugał zaskoczony, po czym rzucił okiem na srebrnowłosego jonina, słysząc z
jego ust jakieś dziwny charcząco-chrząkający dźwięk. Kakashi drżał wyraźnie,
jego prawa ręka w całości była pokryta krwią, a lewą uporczywie szukał czegoś
po kieszeniach. Zapewne chusteczki lub czegoś innego do zatamowania krwotoku.
To nawet po treningu z nim, sensei nie broczył krwią tak, jak teraz.
-
Dostałeś je od Umino? – zapytał blondyna, zaskoczony. W życiu by nie
podejrzewał grzecznego, cnotliwego chunina o takie zboczone prezenty. Już
prędzej Hatake. Jak widać kto z kim przystaje, takim się staje.
-
Tak. Nie pamiętasz? Na dwunaste urodziny. – Naruto wydawał się zaskoczony tym,
że o tym zapomniał.
-
A-ale zdajesz sobie sprawę, że ono jest na ciebie stanowczo za małe?
-
Dlaczego? Uważam, że jest dobre. A jakiego ma fajnego liska wyszytego na
plecach. Sam zobacz. – powiedział blondyn, odwracając się do nich plecami, by
pokazać tył kimona. Hatake wybrał właśnie ten moment, by się obejrzeć i
ponownie odwrócił się gwałtownie, zalewając dłoń nową porcją szkarłatnej krwi.
Ogon Naruto wystawał spod kimona, unosząc je do góry, niemal odkrywając
pośladki.
Sasuke
siedział nieruchomo, nie mogąc oderwać od niego oczu. Błądził wzrokiem po
szczupłych, kształtnych łydkach i udach, niknących pod… Otrząsnął się
gwałtownie.
-
Tak, lisek… – rzucił tylko okiem na pomarańczowe stworzenie, rozciągnięte na
całym tyle ubrania. Zjechał wzrokiem na jego ogon i koniec kimona. – Tak, jest
naprawdę ładny. Jednak kimono jest już na ciebie stanowczo za krótkie.
-
Dlaczego? – nastolatek dzięki bogom odwrócił się ponownie do nich przodem, a on
odetchnął z nieskrywaną ulgą. Nie wiedział jakim cudem jego twarz nie płonie
krwistoczerwonym rumieńcem. To pewnie przez ten straszny upał.
-
Naruto, widzisz… – odchrząknął, nie wiedząc jak zacząć. – M-masz naprawdę ładne
nogi. – powiedział pierwsze co mu przyszło namyśl, na co lisek uśmiechnął się
szeroko i zamerdał lekko ogonem. W porządku drobny komplement na pewno nie
będzie zły w takiej sytuacji, a trochę uspokoi nastolatka. – Ale jesteś już w
takim wieku, że powinieneś wiedzieć, że nie wypada ich wszystkim pokazywać.
-
Ale przecież ja też widziałem nieraz twoje nogi. W domu, po prysznicu czasem
chodzisz w samym ręczniku. – z prawej strony usłyszał zduszony śmiech Hatake. –
A w jeziorze przecież kąpiemy się w samych majtkach, a ty jesteś ode mnie
starszy. – zwrócił mu uwagę blondyn, nie rozumiejąc.
-
No tak. Ale byliśmy wtedy tylko we dwoję. No i… Tu chodzi o coś innego.
Noszenie tak krępującego stroju przy obcych, może być uznane za zachętę.
Nieświadomie prowokujesz.
-
Prowokuję? Dlaczego ktoś miałby się ze mną bić z powodu mojego ubrania?
-
Nie chodzi o bicie. Naruto, zrozum. Jesteś już dostatecznie dorosły, by inni
ludzie zaczęli się tobą interesować nie tylko w celach, że tak powiem
koleżeńskich. Rozumiesz?
-
Nie bardzo. – lisek pokręcił głową, marszcząc lekko brwi.
-
O rany… W co ja się wpakowałem. – mruknął sam do siebie. – Słuchaj Naruto,
jesteś już dostatecznie duży, by wiedzieć, że ludzie dobierają się w pary. –
poczekał, aż blondyn potaknie. Przynajmniej ta część była jasna. – A dzieje się
tak, ponieważ odczuwają potrzebę przebywania z daną osobą. Podobają się sobie.
Z czasem w sobie zakochują. Są razem.
-
Tak, jak mistrz Kakashi i Iruka?
-
Tak. Zgadza się. – Sasuke lekko się skrzywił na ten przykład, tym bardziej, że
Hatake nadal siedział koło niego, tamując krwawienie z nosa.
-
Jednak nadal nie rozumiem, co ma do tego moje kimono.
-
Kiedy ktoś się komuś podoba, stara się ta osobę oczarować, zdobyć. Czasami w
bardzo nachalny sposób. I nie w celu spędzenia życia z ta osobą.
-
Nadal nie rozumiem. – burknął zawstydzony Uzumaki.
-
Sasuke próbuje ci powiedzieć, że jak będziesz tak każdemu pokazywał nogi, to
prędzej, czy później i czy będziesz tego chciał, czy nie, ktoś się między nimi
znajdzie. – powiedział niewyraźnie srebrnowłosy, przez zasłaniającą usta dłoń.
Uchiha aż się zjeżył na jego komentarz. Nie po to starał się to wyjaśnić
liskowi delikatnie, by ten wtrącał się w najgorszym możliwym momencie w tak
ordynarny sposób. Miał ochotę udusić Hatake za jego słowa. Tym bardziej, że
Naruto wyglądał na naprawdę zawstydzonego i przerażonego.
-
Naruto, Kakashi miał namyśli, że…
-
Że ktoś widząc mnie tak ubranego, może mnie wziąć za dziwkę. – powiedział
nastolatek dobitnie, upuszczając zapomniany koszyk na trawie i czmychając w
stronę krzaków. Sasuke aż zachłysnął się własną śliną, słysząc te okropne
słowa. Skąd właściwie jego wychowanek mógł je znać? Hakate! Tylko on mógł o
czymś takim opowiadać Uzumakiemu.
-
Zabiję cię. – warknął, odwracając się w stronę jonina. Ten jednak już zdążył
zwiać i pędził co sił w stronę wioski. Wstał szybko i ruszył biegiem za nim.
Zatrzymał się jednak po paru krokach, wracając się po koszyk. Naruto w końcu po
coś go ze sobą niósł. Później dopadnie Kakashiego. I to z całą pewnością nie
będzie przyjemne. Przynajmniej nie dla srebrnowłosego.
*
Sasuke
zobaczył Naruto dopiero wieczorem, przy kolacji. Nastolatek wszedł do kuchni
ubrany w spodnie do kostek i gruby sweter z długimi rękawami i wysokim
kołnierzem, co musiało być bardzo nieprzyjemne z powodu panującego gorąca.
Brunet mimowolnie się skrzywił.
-
Nie musisz przesadzać. Na pewno jest ci w tym za gorąco.
-
Nie chcę, by inni patrzyli na mnie, jak na kogoś, kogo mogą mieć. Poza tym nie
chcę przynosi ci wstydu. – mruknął blondyn, mieszając pałeczkami w misce z
ramen. Nawet jego ulubione danie nie poprawiło mu humoru. Uchiha zgrzytnął
zębami. Obiecał sobie, że przy najbliższej okazji powie staremu mistrzowi do
słuchu. Albo powinien poprosić Umino o pomoc. Nikt nie potrafił postawić Hatake
do pionu tak, jak jego partner. I to nie w przyjemnym znaczeniu. (dop. autora:
ach wy świntuchy;) )
-
Naruto, posłuchaj mnie uważnie. – poczekał aż lisek odłoży pałeczki i spojrzy
na niego. – Nie przynosisz mi wstydu, nieważne, co powie Kakashi i reszta
mieszkańców wioski. Chce byś zapamiętał jedno. Nikt, powtarzam nikt nie ma
prawa traktować cię jak ulicznice, nie ważne co masz na sobie.
-
Ale przecież sam powiedziałeś, że…
-
Chciałem ci powiedzieć, że twój wcześniejszy strój, mógł prowadzić do
nieprzyjemności związanych ze zbyt wielkim zainteresowaniem ludzi twoją osobą.
Z pewnością wiesz, że jesteś słodkim… – odchrząknął zawstydzony. – Przystojnym
młodym mężczyzną i budzisz zainteresowanie obu płci. A twój strój rzeczywiście
uchodzi w naszej kulturze za wyzywający, ale musisz wiedzieć, że nikt nie ma
prawa traktować cię nieprzyzwoicie, jeśli się na o nie zgadzasz. Wielu shinobi
nosi najdziwniejsze odzienia i nie mają z tego powodu problemów.
-
Jak mistrz Sai? – zapytał lisek niepewnie. Sasuke starał się nie skrzywić na
myśl o koledze z drużyny, który upodobał sobie krótkie spodenki i koszulki
odsłaniające brzuch.
-
Tak, jak Sai. – ponownie odchrząknął. – I zapamiętaj każdego, powtarzam
każdego, kto spróbuje cię skrzywdzisz, osobiście stłukę na kwaśne jabłko i
zmuszę do przeprosin na oczach całej wioski. Czy dostatecznie jasne? – mówił
stanowczo i pewnie, patrząc Uzumakiemu prosto w oczy, by ten miał pewność, że
miał namyśli dokładnie to, co powiedział. Naruto przez chwilę patrzył na niego
zaskoczony, po czym w jego oczach zabłysły łzy, a na buzi pojawił się szeroki
uśmiech. Chwilę później blondyn poderwał się z siedzenia i rzucił się w jego
ramiona, wtulając twarz w jego pierś. Uchiha nie mógł sobie odmówić wtulenia
twarzy we włosy liska i zaciągnięciem się jego zapachem. Nastolatek pachniał
tak przyjemnie. Lasem i słońcem. Nigdy wcześniej nie spotkał osoby, która
pachniała by tak charakterystyczni i przyjemne. Nawet perfumy dziewczyn,
którymi dotychczas się spotykał nie wydawały mu się tak miłe, co naturalny
zapach Naruto.
-
Dziękuję, Sasuke. Dziękuję. Jesteś najlepszym, najfajniejszym,
najprzystojniejszym i najbardziej fantastycznym opiekunem, jakiego mógłbym
sobie wymarzyć. – powiedział lisek, przy każdym słowie całując go w policzek.
-
Już dobrze, już dobrze. – zachichotał na te jego wygłupy i potarmosił go po
włosach, tuż za uchem, otrzymując w zamian mruknięcie przyjemności Uzumakiego.
Doprawdy czasami miał wątpliwości, czy blondyn jest lisem, czy domowym kocurem
i gdyby nie widział Kyuubiego na własne oczy, rozważałby tą drugą opcję. – A
teraz idź zdejmij ten sweter, ramen stygnie.
-
Już lecę! – nastolatek pognał jak strzała.
-
Nastolatki. – mruknął sam do ciebie, biorąc łyka herbaty. – Muszę zamienić z
kimś parę zdań.
Następnego
dnia prawe oko Hakate przypominało jedną wielką, fioletową śliwkę, a Sasuke
wcale nie czuł wyrzutów sumienia, że nakablował na srebrnowłosego jonina Iruce.
Kakashiemu jak najbardziej się należało.
Jejuu Naru taki słodki ;* Rozdział mi się podobał i czekam na następny :) Oby był jak najszybciej!!!!!
OdpowiedzUsuńO ja cię pierd... :D!!! boskie. Kurczę, jestem ciekawa, czy Kakashi również podarował coś takiego dla Iruki :D
OdpowiedzUsuńSama słodycz. Proszę o jeszcze.
OdpowiedzUsuńAle uroczo <3
OdpowiedzUsuńHaha! Śmiałam się przez cały rozdział xD
OdpowiedzUsuńKakashi- nokaut xd
Cieszę się, że ci się podoba :) Ten rozdział należy do moich ulubionych w tym ficku.
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, jak Sasuke wszystko tłumaczył Naruto to było rewelacyjne... Kakashi o tak będziesz trochę bardziej powściągliwy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia