czwartek, 27 października 2016

Urodziny!!!

Urodziny!!!

 
 
Moi drodzy. Dziś mija równo rok odkąd założyłam tego bloga.

W tym dniu równo rok temu narodziła się Underthewater.

Pragnę podziękować wam wszystkim za to, że jesteście tu ze mną. Za czytanie moich wypocin, za komentowanie, wytykanie błędów. Za wspólne przeżywanie ze mną historii wszystkich nowo-powołanych do życia bohaterów, jak i przygód tych, których znamy z ekranów telewizora. Za śmianie się wraz ze mną z wszystkich gagów i płakanie w trudnych chwilach.

Za wszystko wam serdecznie dziękuję.

I mam dla was prezenty :)

Od dzisiejszego dnia, aż do następnego czwartku, na blogu codziennie będzie się ukazywał jeden tekst. (na końcu tego postu będą ukazywały się linki)
Nie zdradzę jaki.
Powiem tylko, że teksty będą różne, więc dla każdego powinno się coś znaleźć.

Jeszcze raz dziękuję wam wszystkim. To dzięki wam tutaj jestem :*
 
 
27.10.2016 Dziś dość nietypowy Sterek, bo z Derekiem w roli omegi.
To wszystko wina Laury

28.10.2016 Coś dla fanów Supernatural kibicującym związkowi Deana i Michała
1. Pierwsze spotkanie

29.10.2016 Dzisiaj zdecydowałam się na coś zupełnie nowego. Sięgnęłam po postacie stworzone przez Nalini Singh - autorkę serii Psi i Zmiennokształtni
Miłość empaty (Hawke Snow/Toby Lauren)

30.10.2016 Dzisiaj również coś dla fanów Supernatural, lecz tym razem tych, którzy kochają Destiele
Twój znak - Rozdział 1

31.10.2016 Mały eksperyment z TW, w którym Stiles jest niesparowaną omegą. Sterek
Wolves

1.11.2016 Kontynuacja Serii niefortunnych zdarzeń - czyli historia miłości Deana i Michała.
2. Drugie podejście

2.11.2016 I na zakończenie naszego urodzinowego tygodnia coś całkowicie nowego!
Dawny przyjaciel - Rozdział 1 (Kuroko no Basuke)

niedziela, 23 października 2016

Są ludzie i parapety - Michael/Dean Winchester (Supernatural)

Dean i Michał przeprowadzają się do nowego domu. Lucyferowi udaje się namówić starszego brata na wspólne zakupy w markecie budowlanym.

Lucyfer przechadzał się po sklepie budowlanym, podskakując jak dziecko, które nie mogło się doczekać rozpakowywania świątecznych prezentów. Trzy kroki za nim wlókł się Michał z wykrzywioną boleśnie twarzą człowieka, który został siłą zmuszony do czegoś, czego nienawidził.

- Nie krzyw się, bo ci tak zostanie, a wtedy Dean wreszcie rzuci cię dla Castiela. - szatan uśmiechnął się szeroko, dokuczając starszemu bratu. Michał był nadwrażliwy na punkcie bliskiej przyjaźni Winchestera z młodym aniołem. Nie miało znaczenia, że Cas parokrotnie uratował Deanowi życie i nawet wyciągnął go z piekła. Michał był zaborczy i zazdrosny o Deana jak cholera, od kiedy tylko spotkał tego słodkiego, porywczego blondyna.

Lucyfer był pewny, że to wina tych słodkich piegów, zielonych oczu i apetycznego, umięśnionego ciała. Michał wolał jednak to nazywać przeznaczeniem.

Romantyczny głupek.

- To przestań się zachowywać jak dziecko i skakać po całej hali. Przyszliśmy tu tylko po parapety do nowego domu - burknął Michał, z nieschodzącym z twarzy grymasem.

Lucyfer przewrócił tylko na to oczami. Jego brat od zawsze był mrukliwym, antyspołecznym typem z zamiłowaniem do władzy.

- Dobra, dobra, wyluzuj. - westchnął, wchodząc do kolejnego działu - Jesteś taki nudny. Naprawdę nie rozumiem, jak Dean może z tobą wytrzymywać.

- Mam szerokie usta.

Lucyfer potknął się, słysząc odpowiedz brata. Odwrócił się, by ujrzeć błąkający się na ustach
Michała uśmiech.

Oczy Lucyfera rozszerzyły się do niemożliwych rozmiarów, wyglądając jak latające spodki.

- Ty zażartowałeś - powiedział z niedowierzeniem. - Ty naprawdę zażartowałeś. Dzwońcie do prasy! Powiadomcie wszystkie media! Michał, pierwszy archanioł, król dupków i czarnych charakterów naprawdę zażartował!

- Mógłbyś przestać robić sceny? Zamierzam zamieszkać w okolicy, wolałbym nie wyrabiać sobie przedwczesnej opinii.

- I tak nadal będzie taka sama. Dobra, już dobra - uniósł ręce w geście poddania, gdy Michał rzucił mu nienawistne spojrzenie. Drażnienie starszego brata było świetną zabawą, ale trzeba było pamiętać, że Michał był mało cierpliwym typem i łatwo wpadał w gniew, a wkurwiony Michał oznaczał coś na równi złego z apokalipsą, a tego nikt nie chciał znowu przechodzić.

- Kupmy te parapety i wracajmy do domu - starszy archanioł ruszył do przodu, nie zostawiając Lucyferowi innego wyboru, jak podążyć za sobą.

Szatan rozglądał się dookoła, podekscytowany ogromem budynku i tłumem rozgadanych ludzi. Tak się zagapił, że omal nie zauważył, jak Michał gwałtownie przystanął na środku alejki.

- Co jest? - zapytał zaskoczony Lucyfer. - E! Co jest? - ponowił pytanie nie uzyskawszy odpowiedzi.
Michał jedynie pokręcił głową, ale ramiona zaczęły mu się niebezpiecznie trząść.

Lucyfer zmarszczył brwi, przyglądając się dziwnemu zachowaniu brata. Z Michałem działo się coś dziwnego.

Po chwile już nie tylko ramiona Michała drżały, ale i on cały. A z jego ust dochodził - Lucyfer był pewny, że jego szczeka z trzaskiem opadła na ziemię - chichot.

Michał się śmiał!

Lucyfer szybko uszczypnął się w ramie.

To nie był sen! Michał naprawdę się śmiał!

Świat się kończył!

- Co jest? - spróbował znowu.

Starszy archanioł pokręcił głową i otarł łzy rozbawienia. Pociągając nosem, wskazał Lucyferowi palcem na kawałek blachy, który okazał się być parapetem.

Szatan zmarszczył brwi, szukając tego, co mogło rozbawić jego wiecznie skrzywionego brata.

Znalazł to po sekundzie. A jego usta rozciągnęły się w szerokim, złośliwym uśmiechu.

Kolor parapetu nosił nazwę Winchester.

- Bierzemy ten, zawyrokował Lucyfer z nieprzerwanym uśmiechem, na co jego brat potaknął, nie przestając się śmiać.

- Wiesz - siąknął rozbawiony Michał - słyszałem powiedzenie, ze są ludzie i parapety, ale Winchesterowie jak zawsze musza wychodzić poza schemat.

Lucyfer nie mógł się z nim nie zgodzić.

niedziela, 16 października 2016

Egzorcyzm (Danny Williams/Steve McGarrett) - Hawaii Five-0

Steve siedział za biurkiem w swoim gabinecie, czyszcząc broń. Coś czuł, że będzie mu dzisiaj potrzebna.

W ostatnimi tygodniu ciągle coś się działo. Dwukrotnie próbowano obrabować bank, na lotnisku doszło do zamachu bombowego, a nawet zdarzyła się strzelanina między pomniejszym, miejscowym gangiem, a członkami yakuzy. Nie wspominając już o tym, że przez przypadek udaremnili porwanie pani gubernator z jej własnej rezydencji.

I jeśli przez to wszystko w ostatnich dniach uśmiechał się trochę za szeroko, to nie miało znaczenia. Przecież nie straszył tym swojego zespołu, prawda?

- Danny? - usłyszał zaskoczony głos Kono i poderwał głowę do góry. Zamrugał zaskoczony, widząc Williamsa w czarnej sutannie, z białą koloratką pod szyją zamiast krawata. Blondyn trzymał pod pachą jakieś stare, opasłe tomisko, oprawione w czarną skórę, a w rękach trzymał małą, szklaną buteleczkę wody i jakąś papierową torbę.
Całość ->

piątek, 7 października 2016

6. Obudź się Stiles (100 pomysłów na Stereka)

Derek siedział przy szpitalnym łóżku, trzymając za rękę najdroższą mu osobę na świecie.

Osobę, którą dzisiejszego ranka odesłał, mówiąc jej, że niczego do niej nie czuje.

Teraz żałował swoich słów, jak żadnych innych. Tym bardziej, że nie były one prawdą.

Kochał Stilesa.

Kochał go miłością szaloną i bezgraniczną. Taką, jaką tylko wilkołak potrafi kochać.

Zwyczajnie bał się, że nastolatek odejdzie, zostawiając go samego, tak jak wszyscy inni, którzy byli mu bliscy.

No i co mu z tego przyszło?

Stiles umierał. Jego stan był krytyczny.
Całość ->

środa, 5 października 2016

5. Pod warunkiem, że nie każesz mi założyć sukienki (100 pomysłów na Stereka)

- Stiles, nie zgadzam się.

- No, ale Derek – nastolatek ułożył usta w dzióbek i spróbował zrobić słodkie oczka, niczym kot ze Shreka. Scottowi wychodziło rewelacyjne, więc to nie mogło być trudne.

- Nie.

Chyba jednak zrobił coś źle.

- No Derek – wywinął wargi w podkówkę i poruszył podbródkiem, udając, że zbiera mu się na płacz.

- Powiedziałem nie. Nie przebiorę się za kobietę, by iść z tobą na bal maturalny.

Stiles westchnął, czując się pokonanym.
Całość ->

niedziela, 2 października 2016

3. Brzuszek - mpreg kontynuacja Oczami dziecka (Supernatural)

Siedmioletni Sam wychylił się zza oparcia kanapy, by przyjrzeć się swojemu "szwagrowi" - trudne słowo, którego nauczył go Dean, tłumacząc mu, że to określenie na męża rodzeństwa. A Cas od ponad roku był mężem jego brata.

Obaj mieszkali w mieście, którego nazwy Sam nie potrafił wymówić, ale wiedział, że jest bardzo daleko, przez co Dean i Castiel tak rzadko przyjeżdżali ich odwiedzać.
Całość ->