Rozdział
8
-
Sasuke, na kogo czekamy? – zapytał lisek, po raz chyba setny, poprawiając
rękawy swojego nowego, tradycyjnego kimona, które było zrobione z białego, dość
sztywnego materiału i wyszywane w złoto-pomarańczowe gałązki i listki.
Nastolatek nie był z niego zadowolony. Cały czas narzekał, że materiał jest
niewygodny i gryzący, rękawy są zbyt długie i za szerokie, a spód nieprzyjemnie
majda mu się między nogami, gdy chodzi.
Sytuacja
jednak wymagała, by Naruto prezentował się nienagannie.
Oczekiwali
na przybyszów z Piasku. Hokage i Kazekage zawarli bardzo korzystną umowę o
wzajemnej współpracy i przyjaźni. Mieli również nadzieje, że w przyszłości do
sojuszu przystąpią pozostali Kage.
W
końcu Akatsuki było zmartwieniem ich wszystkich.
-
Już ci mówiłem. Kazekage przybędzie do Konohy osobiście. Jest to pewnego
rodzaju akt zaufania ze strony Piasku. Dlatego nasza wioska chce pokazać się od
jak najlepszej strony.
-
To dlatego większość ludzi jest tak ładnie poubieranych, a na ulicy są
porozwieszane kolorowe wstęgi, kwiaty i lampiony? – zapytał nastolatek,
rozglądając się dookoła.
-
Zgadza się. – Przytaknął Sasuke, który sam był ubrany w klasyczny strój jonina,
jak większość jego towarzyszy broni o tej samej randze. Co prawda, z początku
Tsunade planowała, na czas uroczystości, wcielić go w szeregi swojej prywatnej
straży, ale uznała, że lepiej jeśli pozostanie przy Uzumakim i będzie miał na
niego oko.
W
końcu nie wiadomo, jak shinobi Piasku zareagują na jedną z ogoniastych bestii.
Nie chcieli kłopotów. Lepiej było pilnować Naruto i w razie potrzeby ratować.
Również
przed nim samym.
-
Czy później będzie coś dobrego do jedzenia? Jestem głodny, przez te przymiarki
nie zjedliśmy obiadu. – mruknął blondyn, układając usteczka w podkówkę. Sasuke
musiał przygryźć wnętrze policzka, by się nie uśmiechnąć. Naruto wyglądał
naprawdę przesłodko. Aż chciało się go pogłaskać po głowie i za uszami.
Widocznie
nie tylko on tak uważał, bo zdarzyło się, że kilkoro z ich znajomych, zwłaszcza
dziewczyn, gruchało nad tym, jak Uzumaki ślicznie wygląda, tarmosząc go po
uszach i czuprynie. Tego ostatniego Naruto bardzo nie lubił, zwłaszcza, gdy
zmuszony był poświęcić tak wiele czasu na ujarzmienie tych swoich ślicznych,
złotych kudełków. Dzięki temu układały się w delikatne fale i nie odstawały w
każdą stronę.
Lisek
wyglądał z nimi słodko i niewinnie. Aż chciałoby się go schrupać.
-
Już są, już są! – zapiszczał podekscytowany Naruto, klaszcząc w dłonie i
podskakując w miejscu. Uchiha nie przewrócił oczami tylko dlatego, że ten gest
odebrałby mu godności. Doprawdy, jego podopieczny czasami był jeszcze taki
dziecinny. Sasuke chwilami nie mógł uwierzyć, że lisek ma skończone już
osiemnaście lat. Nadal zachowywał się jak małe dziecko.
Na
przodzie dość sporej grupy przybyszów z Piasku, szedł mężczyzna, którego twarz
przecinały namalowane, fioletowe linie. Ubrany był w formalny strój, a na
głowie miał charakterystyczny kapelusz z szerokim rondem, świadczący, że ten
oto przybysz, to Kazekage we własnej osobie. Po jego prawej stronie kroczyła wysoka
kobieta, której blond włosy związane były w cztery, krótkie, postrzępione
kitki.
Temati.
Sasuke
miał przyjemność już wcześniej natknąć się na tą przedstawicielką shinobi
Piasku i nie mógł zaliczyć tego spotkania do najprzyjemniejszych. Blondynka
była uznawana za najbardziej bezwzględną i krwawą kobietę shinobi ich czasu. Do
tego znana była jako najpotężniejsza użytkowniczka elementu wiatru.
Jednak
to nie ona, ani Kazekage zwracali na siebie największą uwagę.
Po
lewej stronie czcigodnego, szedł rudowłosy młodzieniec o jasnozielonych oczach,
dość mocno podkreślonych czarną kredką. Poza tym chłopak miał ogon! I wystające
spomiędzy włosów zwierzęce uszy, które pasowały kolorystycznie do jego długiego
i puszystego ogona w kolorze piasku, z licznymi, czarnymi cętkami.
Ogoniasta
bestia.
Sasuke
zamrugał zaskoczony wodząc wzrokiem między Naruto, a rudowłosym towarzyszem
Kazekage.
Bestia
z Piasku zatrzymała się, dostrzegając liska, wstrzymując tym samym cały pochód.
-
Co się dzieje, Gaara? – zwrócił się czcigodny do rudowłosego, a podążając
wzrokiem za spojrzeniem jasnozielonych oczu, zobaczył Uzumakiego. – Kolejna
ogoniasta bestia?
Sasuke
nie spodobał się jego ton. Brzmiał zbyt pogardliwie, jak na jego gust. I co
miało znaczyć „kolejna”? Czyżby mieli styczność z innymi tworami Mędrca Sześciu
Ścieżek?
Rudowłosy
powęszył w powietrzu, co Uchiha wywnioskował po jego szybko poruszających się
nozdrzach. Młodzieniec chciał podejść bliżej, ale zatrzymał się natychmiast,
gdy z gardła liska wydobyło się ostrzegawcze warknięcie.
Sasuke
aż sapnął zaskoczony na ten niecodzienny dźwięk.
Naruto
zgarbił się i rozchylił usta, ukazując wszystkim szpiczaste zęby drapieżnika.
Futro na jego ogonie się zjeżyło, a blizny na twarzy wyraźnie pogrubiły. Oczy
natomiast stały się czerwone, ze zwężonymi, pionowymi źrenicami.
Przypominał
teraz bardziej zwierzę, niż nastolatka, którego wychował.
Stojący
naprzeciwko nich Gaara przybrał podobną postawę i wygląd. Z tym, że nie
posiadał blizn na policzkach, a jego oczy nie zrobiły się czerwone, a złote, z
małymi źrenicami w kształcie czteroramiennych gwiazd.
Piasek
dookoła rudzielca zaczął się podnosić, poruszać koło jego drobnej postaci.
Wyglądało to tak, jakby był pod władaniem bestii, chronił jej.
-
Shikaku. – stwierdził lisek grubym, wręcz nieswoim głosem, który zjeżył Sasuke
włosy na karku. Nie trudno było dosłyszeć się zawartego w nim ostrzeżenia,
które chwilę później zostało poparte imponującym pokazem siły. – Naruto
otoczyła aura czerwonej, ciężkiej, lepkiej czakry. Z drobnej postaci liska aż
buchała energia, przygniatając swoim ciężarem i siłą, otaczających ich shinobi.
Rudzielec
odskoczył w tył, podrywając głowę, jak spłoszony koń. Krążące wokół niego
drobinki piasku momentalnie opadły.
-
Kurama. – Gaara sapnął z wyraźnym zaskoczeniem.
W
głowie Sasuke zalęgło się od pytań.
Kurama?
Kto to jest Kurama? I dlaczego ta ogoniasta bestia nazwała tak jego
podopiecznego? Czemu Uzumaki tak na niego zareagował?
-
Co się dzieje, Gaara? – zapytał Kazekage widocznie zaskoczony zachowaniem
zielonookiego.
-
Kankuro, to dziewięcioogoniasty. – powiedział rudzielec do Kazekage. Uchihę
zastanowił fakt w jaki sposób kot, bo takie zwierzę przypominała mu ta bestia,
zwraca się do przywódcy Piasku. Wszystko wskazywało na to, że łączyły ich takie
same relacje, jak jego i Naruto.
-
I to cię tak bardzo zdenerwowało, kociaku? – zapytał łagodnym głosem czcigodny,
delikatnie gładząc wystraszonego rudzielca po głowie.
-
Ale Kankuro, on jest niestabilny. – niemal wyszeptał zielonooki, wtulając się w
bok swojego opiekuna.
-
Co znaczy niestabilny? Naruto idealnie nad sobą panuję. – musiał chronić honoru
swojego liska. Uzumaki nigdy ich nie zawiódł, nigdy nikogo bezpodstawnie nie
zaatakował, ani nie zranił.
-
Sasuke. – blondynek sapnął zaskoczony jego słowami, patrząc na niego szeroko
otwartymi oczami, które zdążyły już wrócić do swojego pięknego, błękitnego
koloru. – Sasuke. – powtórzył Uzumaki z szerokim uśmiechem, przytulając się do
jego boku. Ogon liska poruszał się delikatnie w powietrzu, dając jasno do
zrozumienia, jak bardzo ten jest zadowolony ze słów Uchihy i możliwości bycia
blisko niego.
-
Niestabilny oznacza głównie niesparowany. A biorąc pod uwagę zbliżającą się
krwawą pełnię…
-
Nie sądzę by była to odpowiednia rozmowa na teraz, a na pewno nie do
przeprowadzania jej w obecnym gronie. – Tsunade przerwała Gaarze, zabierając w
końcu głos.
-
Naturalnie. – przytaknął jej czcigodny. – Wrócimy do tematu później.
-
W takim razie pozwólcie, że powitam was w Konoha, shinobi Piasku i ciebie,
drogi Kazekage. Mam nadzieję, że nasz sojusz będzie silny i trwały, a nasza
współpraca okaże się owocna.
-
Ja również mam taką nadzieję. Konoha… - oboje Kage jeszcze długo wymieniali się
grzecznościowymi formułkami, które miały pokazać mieszkańcom obu krain, że
wszelkie konflikty, spory i krzywdy, jakie miały dotychczas miejsce pomiędzy
wioską Liścia a Piaskiem, zostają zapomniane. Rozpoczął się dla nich nowy
rozdział, który zaczynali z czystą kartą.
Tak
było lepiej dla obu krain.
Sasuke
jednak nie słuchał tego, oczy mówią przywódcy. Jego głowę zaprzątała całkiem
inne myśli. Co Gaara miał namyśli mówiąc, że Naruto jest niestabilny? I co
miało znaczyć, że jest niesparowany? Przecież to określenie odnosiło się
wyłącznie do zwierząt. Co prawda Uzumaki nie był w pełni człowiekiem, ale do
zwierząt również się nie zaliczał. Był kimś unikatowym, niespotykanym,
wyjątkowym. Jego drogim, małym liskiem i jedną z dziewięciu ogoniastych bestii.
A one niekoniecznie musiały podlegać ludzkim prawą i obyczajom.
Czy
to oznaczało, że jego niewinny podopieczny będzie musiał już wkrótce się
związać? I o co chodziło z tą krwawą pełnią? Czyżby rudzielec mówił o tej
pełni, gdy raz w roku księżyc stawał się czerwony? Czy on w jakiś sposób
oddziałuje na ogoniaste bestie? Nie pamiętał, by przez te lata Naruto zachowywał
się podczas nich jakoś specjalnie. Ale może to się zmienia wraz z wiekiem?
Przecież lisek nie przyjmował dotychczas również swojej pełnej formy.
Uchiha
miał tyle pytań i żadnych odpowiedzi. Czuł się zagubiony, a nie znosił tego
uczucia. Kojarzyło mu się z czasami, gdy pozostał sam, po tym, jak Itachi
wymordował cały klan i z dniami po odejściu Naruto. W skrócie, nie kojarzyło mu
się zbyt dobrze.
Potrzebował
odpowiedzi.
Teraz.
Zaraz.
Nie
mógł czekać.
Możliwe,
że coś groziło jego wiosce. Coś groziło jego małemu liskowi. A nie mógł
pozwolić go skrzywdzić. Nie mógł go ponownie stracić.
Musiał
dowiedzieć się o co chodzi. Nie pozostało mu zatem nic innego, niż przycisnąć
Gaarę.
-
Nawet się nie waż. – wysyczał mu ktoś do ucha. Sasuke obejrzał się zaskoczony
na Hokage, która wpatrywała się w niego uporczywie. – Zabraniam ci się zbliżać
do jednoogoniastego. Nasi goście mają cieszyć się wieczorem i zabawą. Nie
pozwolę ci ich nachodzić, ani nękać.
Skąd
ta kobieta wiedziała? Czytała mu w myślach? O ile dobrze pamiętał to Ino i jej
rodzina specjalizowali się w podobnych technikach, a nie czcigodna.
-
Słyszałeś, co mówiłam? Nie wolno ci się do nich zbliżać, ani z nimi rozmawiać,
chyba, że sami odezwą się do ciebie jako pierwsi. Czy wyraziłam się jasno?
-
Tak, Hokage. – przytaknął bezzwłocznie, choć nie był z tego powodu zachwycony.
-
A! I jeszcze jedno. Pilnuj, by Naruto również trzymał się z daleka od naszych
szczególnych gości.
-
Zrozumiałem. – To już mogło stanowić dużo trudniejsze zadanie.
Zwłaszcza,
że lisek zniknął, gdy był zbytnio zajęty swoimi myślami.
Brunet
rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu Uzumakiego lub pozostałości jego czakry.
Ruszył jej śladem, skręcając w pobliski zaułek, natrafiając na ścianę. Naruto
właśnie ją przeskakiwał, umykając z jego pola widzenia. Sasuke ruszył za nim
biegiem, zaciskając mocno szczęki w wyrazie czystej złości i irytacji.
Ten
wieczór już chyba nie mógł się gorzej zapowiadać.
A
nie. Jednak mógł.
Mogłoby
jeszcze padać.
To kiedy zamierzasz ich sparować?? Już nie mogę się tego doczekać xD Czekam na więcej i mam nadzieję, że to więcej niedługo się pojawi ;)
OdpowiedzUsuńMogę wiedzieć ile planujesz rozdziałów Liska??
Pozdrawiam cieplutko i weny życzę ;)
Dorcik
Hej,
OdpowiedzUsuńcudownie, mamy jeszcze jednoogoniastą bestię, kiedy sparujesz? pięknie hokage czyta w myślach, no i nasz Naruto wyglada przesłodko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Przekonasz się sama.
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam.
U-water.