Kłamstwo - Rozdział 19


Rozdział 19

 

Podrapał się po nosie, czując łaskotanie. Gdy nie ustąpiło, przekręcił się na drugi bok, mając nadzieje, że nękający go owad da sobie spokój i pozwoli mu jeszcze pospać. Machnął ręką, odganiając owada, gdy znów przysiadł mu na czubku nosa.

- No wstawaj, wstawaj śpiąca królewno – usłyszał czyjś rozbawiony głos.

Zmarszczył się i przeciągnął, ziewając szeroko. Dopiero wtedy uchylił zasnute mgiełką snu oczy.

Jedyne, co ujrzał to para dużych, roześmianych, jasnoniebieskich oczu, wpatrujących się w niego uporczywie.

Zamrugał parokrotnie, a gdy to nie pomogło, przetarł oczy i zmarszczył brwi, wytężając wzrok.

- Mam koszmar – mruknął w końcu sam do siebie, gdy postać nie zniknęła z jego pola widzenia.

- Ciebie też miło widzieć, rudzielcu – błękitnooki prychnął i odsunął się. Dopiero teraz Shane mógł dojrzeć grzywę blond włosów i silną szczękę pokrytą kilkudniowym zarostem.

- Alan – niemal warknął, przewracając się na drugi bok, plecami do kolegi. Przykrył głowę poduszką.

- We własnej osobie – materac ugiął się, gdy Sanders przysiadł za nim. – Swoją drogą nie miałem pojęcia, że fantazjujesz o mnie po nocach – silne ramie objęło go przez pierś. – To nawet seksowne.

- Spadaj – odepchnął go, nie zważając na śmiech kolegi. – Wcale mi się nie śnisz. A jak już, to zawsze są koszmary. No wiesz zombie, krew, wyciekające mózgi. Zresztą tobie nie miałoby co wyciec – Spróbował znowu się ułożyć, co było dość trudne, bo poduszka nie wiedzieć kiedy, zniknęła.

- Och, jakie o przykre. Ugodziłeś mnie prosto w serce – kątem oka dostrzegł jak Alan chwyta się za pierś i odchyla głowę do tył, jakby był naprawdę ranny.

- Jaaasne – powiedział, ponownie ziewając.

- Jesteś taki nieczuły.

- Nie przed pierwszą kawą – potwierdził, na co usłyszał rozbawione prychnięcie. – Co tu właściwie robisz?

- Mógłbym zadać ci to samo pytanie. Zostawiłeś u mnie klucze i prosiłeś, bym pod twoją nieobecność zajął się mieszkaniem. I jak na dobrego przyjaciele, przyszedłem zająć się twoimi bezcennymi kaktusami, które swoją drogą są beznadziejnie nudne. Jak na architekta, nie posiadasz i faceta z wyobraźnią nie masz za grosz dobrego smaku, gdy chodzi o rośliny.

- Do rzeczy.

- Tak, tak. A zatem przychodzę, by podlać te twoje ohydztwa i kogo widzę? Tak! Naszego drogiego Shane’a – zadzwonił jak dzwonek jakiegoś tandetnego teleturnieju – Myślałem, że wrócisz dopiero jutro.

- Taki miałem zamiar – mruknął, siadając na łóżku. Wyciągnął rękę, szukając po omacku okularów na szafce nocnej. Otworzył oczy dopiero, gdy gogle znalazły się na jego nosie. Teraz mógł uważniej przyjrzeć się przyjacielowi.

Związek z Dorą wyraźnie służył Sandersowi. Przestał wyglądać, jak psotny młodzik, a zaczął jak dojrzały mężczyzna. Ten zarost dodawał mu lat i wyglądał drapieżnie. Ciekawiło go, czy w dotyku był równie szorstki, jak wyglądał.

- Nazywam się Bond. Alan Bond – powiedział blondyn poważnym głosem, widząc, jak Shane mierzy go wzrokiem. Rudzielec prychnął w odpowiedzi, ale kąciki jego ust wywinęły się ku górze.

- Daleko ci do niego.

- Jaaasne. Przyznaj, że wyglądam nieźle – wstał i zakręcił się dookoła, prezentując mu się w ciemnych dopasowanych jeansach i błękitnej koszuli z podwiniętymi rękawami. Wyglądał prawie jak seksowny policjant na służbie. Prawie. Przynajmniej mógł się na niego pogapić bez strachu o mandat.

- Nooo… Fajne buty – powiedział, bo był złośliwą bestią.

- Jaaasne – powiedział po raz kolejny Alan, krzyżując ręce na piersi. – Ale nie wykręcisz się sianem. Co u robisz?

- Mieszkam? – zabrzmiało bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie.

- Shane – Sanders zmrużył oczy, starając się przybrać groźną minę, co przyniosło odwrotny efekt. Collen parsknął śmiechem, widząc, jak przyjaciel próbuje naśladować Danielsa z jego groźnym, drapieżnym wyrazem twarzy.

Mało brakowało, a parsknąłby śmiechem.

Być może zbyt szybko doszedł do wniosku, że to Dora stała za dojrzalszym wyglądem blondyna. Wyglądało na to, że Cole też maczał w tym palce. Przyszła pani prokurator musiała niejednokrotnie porównywać Sandersa do swojego starszego brata. Albo Alan spędzając czas z rodzeństwem, doszedł do wniosku, że sposób bycia Cole’a budzi zainteresowanie większości kobiet i postanowił go naśladować. Jego zdaniem z marnym skutkiem, ale nie jemu oceniać. Możliwe, że Dorze odpowiadała ta nowsza wersja Sandersa.

- Shane, no – Alan odpuścił sobie tą pozę macho i wrócił do robienia szczenięcych oczu. To zawsze wychodziło mu znacznie lepiej.

- Przyjechałem w nocy – przetarł zaczerwienione oczy. – Doszedłem do wniosku, że powinienem przestać siedzieć dziadkom na głowie i ruszyć do przodu ze swoim życiem.

- Jak dla mnie spoko. Tylko dlaczego w nocy?

- Nie mogłem spać. No co? – zapytał, widząc nierozumiejące spojrzenie Alana.

- Nic. Absolutnie nic. Powód równie dobry, co każdy inny. Ale skoro tu już jesteś, to nie zamierzam pozwolić gnić w domu. Wybierzemy się na naprawdę szałowego sylwestra.

9 komentarzy:

  1. Nie nooo, gdzie jest ciąg dalszy? :/ faktycznie krótko.
    No no, szałowy sylwester. Nie mogę się doczekać.
    Biedne kaktusy.
    I te żarciki i zwroty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie spodobała mi się ta historia, no o prostu cud mód i orzeszki.
    Wzięłam wszystkie 19 rozdziałów na raz i w żaden sposób nie żałuje spędzonych na tym 2 godzin z nawiasem.
    Nie mogę się doczekać kontynuacji, ponieważ mimo że przeczytałam praktycznie wszystko tutaj i Twój styl bardzo mi się podoba to, to najbardziej przypadło mi do gustu.
    Więc weny, czasu i szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Az nie mogę usiedzieć na miejscu.. Bo chce miec juz w swoich łapkach nowy rozdział. Aa jak widzę pojawiasz sie na tym blogu.. Z czego się cieszę

    OdpowiedzUsuń
  5. O...żesz...w...ty zła! Gdzie następny rozdział ja się pytam?! Haha, dobra, chyba (zdecydowanie) uzależniłam się od twych cudaśnych wypocin. Po prostu C-U-D-N-E. Eh...tyle czasu niewiedzy, że pod nosem mam takie kawaiaśne... Dobra, bo zaczyna się robić zbyt pudrowo.

    Na co dzień, oschła i oziębła,
    Lyntrix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha XD Dziękuję bardzo. Resztę rozdziałów postaram się wstawić 29 października, w rocznicę powstania bloga. Ale niczego nie obiecuję.
      Pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  6. No cóż obiecanki cacanki......

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    jak teraz Shane bedzie sie zachowywał? a Cole...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń