Lisek - Rozdział 4


Rozdział 4

 

Młody Uchiha siedział na brzegu łóżka, przyglądając się śpiącemu liskowi. Po tym jak zabrał go do domu i umył, malec znowu stracił przytomność. Położył go wtedy do swojego łóżka i udał się na obchód po rezydencji. Sprawdził jakie szkody poniosła w czasie ataku Madary. Na szczęście siedziba jego klanu mieściła się w wyludnionej dzielnicy, na obrzeżach wioski i nie poniosła większego uszczerbku. Gorzej już wyglądała po rzezi, jaką urządził tu przed laty, jego brat.

Sasuke szybko doprowadził się do porządku i wrócił do swojego blondynka. Ten jednak nadal się nie obudzi. Niech śpi, to nie miało w tamtej chwili znaczenia. Ważne było tylko to, że jego słodki lisek znów był z nim, że wrócił do domu. Brunet spokojnie gładził go po policzku, co rusz odgarniając niesforne włosy, opadające na jego twarz, gdy Naruto poruszył się przez sen.

- Cieszę się, że znów ze mną jesteś. Bez ciebie czułem się strasznie samotny. Miałem wrażenie, że ogarnia mnie ciemność, bo zabrakło w moim życiu słońca, które wnosiłeś do niego samą swoją obecnością. – pochylił się i musnął wargami czoło nastolatka. Gdy chciał się podnieść, poczuł opór. Drobne ramiona objęły go w pasie.

- Proszę, nie idź. Zostań. – blondyn zamruczał sennie, oplatając Sasuke nogami i ogonem.

Brunet czuł się jakby był w objęciach wielkiej ośmiornicy. Nie zamierzał jednak się wyrywać, ani na to protestować. Był zbyt szczęśliwy, żeby boczyć się na swojego podopiecznego za jego zachowanie. Zresztą sam tego potrzebował. Pragnął bliskości i ciepła Naruto. Bez słowa przygarnął bliżej siebie drobne ciałko. Czuł ciepły oddech na nagiej skórze szyi, gdy twarz nastolatka wtuliła się w jego obojczyk. Pogłaskał go po nagich plecach. Poczuł przechodzący go dreszcz na tak intymny kontakt ich nagich skór. Potrzebował więcej. Znacznie więcej. Już zapomniał, jak to jest dzielić z kimś łóżko. Jego ciało było stęsknione fizycznych doznań, przez co zareagowało na ten dotyk natychmiastowym podnieceniem. Czuł się zawstydzony swoją reakcją. Zwłaszcza, że stało się to w obecności liska. Starał się wyplątać z jego objęć, nie chciał by jego podopieczny zauważył, co się z nim teraz działo. Chyba spaliłby się ze wstydu. Naruto tylko mruknął coś protestująco i mocniej owinął się wokół niego.

Westchnął przeciągle. Nie było opcji, by delikatnie wyplątać się z objęć blondyna. Pozostało mu jedynie oczyścić umysł z nieprzyzwoitych obrazów i pomyśleć o czymś odrażającym, co zniwelowałoby jego podniecenie.

Zaczął myśleć o Naruto. O tym, czy ich relacje jeszcze kiedyś wrócą do tego, co mieli kiedyś. Co prawda nastolatek nie odnosił do niego chłodno. Wręcz przeciwnie. Łaknął jego bliskości i dotyku. Jednak mógł być to efekt przeżytego szoku. Transformacji. Zmęczenia. Bóg wie czego. Jego zachowanie mogło być jedynie chwilowe i po odpowiedniej dawce snu i odpoczynku, blondyn, mógł zacząć zachowywać się zgoła inaczej.

Nie miał wyjścia musiał dać mu czas i wyjaśnić wszystko. Nie chciał by między nimi były jakieś niedopowiedzenia. Inaczej malec mógłby się do niego zniechęcić i ponownie go opuścić. A wolałby już chyba zginąć, niż pozwolić żeby jego blondynek ponownie go opuścił. Życie bez niego było puste i zimne.

Uchiha mimowolnie zadrżał na to wspomnienie tych ponurych dni, co spowodowało kolejny protestujący pomruk liska.

Spojrzał z czułością na śpiącego nastolatka.

- Śpij mój maleńki. Śpij spokojnie. Zaopiekuje się tobą.

*

Zauważył jedynie złoty smugę, nim Naruto ze śmiechem uwiesił się na jego szyi.

- No i jak było? Co robiłeś? Czego chciała babcia Tsunade?

- Wiesz, że ona nienawidzi, gdy ją tak nazywasz. – serce Sasuke aż zabiło mocniej na widok tej rozpromienionej buzi. Cieszył się, że między nim, a liskiem nie powstała emocjonalna przepaść. Obawiał się jej. Tego, że blondyn będzie unikał takich sytuacji i beztroskiego okazywanie emocji. Z uśmiechem na ustach ucałował nastolatka w policzek. Błękitne oczy zrobiły się dwa razy większe, a naznaczone bliznami policzki pokrył lekki rumieniec.

Uchiha nie mógł się oprzeć temu uroczemu obrazkowi. Czule pogładził kciukiem miękką skórę na opalonych policzkach. Rumieńce liska jeszcze się pogłębiły.

- To co chciała babcia Tsunade? – pytanie przerwało panującą pomiędzy nimi ciszę.

- Rozdzielała zadania przy odbudowie wioski. – nie odrywał wzroku od jego twarzy. Nie chciał. Nie potrafił. Sycił oczy tym słodkim widokiem. Tak strasznie za nim tęsknił. Niejednokrotnie sam łapał się na tym, że wodzi za liskiem wzrokiem. Podświadomie bał się, że gdy tylko straci go z oczu ten zniknie, a on się obudzi i zorientuje, że to wszystko było tylko pięknym snem. Wiedział, że będzie się tak zachowywać przez najbliższe dni lub tygodnie. Dopóki nie przyzwyczai się ponownie do obecności blondyna w jego życiu.

- Czy mogę jakoś pomóc? – zapytał nastolatek, jak zawsze skory do pomocy.

- Naruto, wiem, że aż palisz się do pomocy. Chciałabym jednak, byś przez najbliższe dni został tutaj i nie opuszczał terenu rezydencji. Nie mamy pojęcia, jak mieszkańcy mogą zareagować na twoje nowe umiejętności. Boje się, że cała historia sprzed lat może się powtórzyć.

- Nie chce żeby znowu tak źle mnie traktowali. Przecież nic im nie zrobiłem. – w oczach nastolatka pojawiły się łzy. Sasuke na ich widok przytulił go mocno.

- Wiem maleńki. Jesteś bohaterem. – pogładził go po głowie. – Uratowałeś nas wszystkich, za co mieszkańcy powinni być ci wdzięczni. Musisz jednak wiedzieć, że ludzie z natury boją się tego, co inne, nieznane. A twoja przeobrażona forma naprawdę może budzić strach.

- To co ja mam teraz robić? Nie chce tu siedzieć z założonymi rękami i czekać aż wrócisz. – nadął policzki, co wywołało cichy chichot bruneta.

Jego lisek był po prostu przesłodki.

- Możesz zająć się rezydencją. Zniszczenia nie są zbyt wielkie, wymagają jednak naprawy. No i ogród jest w opłakanym stanie…

- O nie! Tylko nie pomidory! – krzyknął przerażony. Zaczął się wyrywać, chcąc już biec w stronę ogrodu. Zatrzymało go ramię obejmujące go w tali. – Na co czekasz? Trzeba je ratować!

Sasuke zaśmiał się cicho. Wiedział, że nastolatek tak zareaguje. Ogród był jego  najukochańszym miejscem w całej rezydencji. Nie mówiąc już o grządkach pomidorów, nad którymi trząsł się jak kwoka nad swoimi młodymi. Uchiha niejednokrotnie byś świadkiem, jak Naruto z krzykiem przeganiał małe gryzonie i psiaki, którym zachciało się kopać w jego drogocennych roślinkach. Nie raz Akamaru uciekał przed wściekłym liskiem z podkulonym ogonem. Sasuke pamiętał jeszcze rozmowę, którą odbył z rozjuszonym Kibą.

Inzuka przyszedł do jego domu i oskarżył go o to, że blondyn znęca się nad jego drogocennym psem. Uchiha będąc świadkiem wcześniejszego incydentu, zagroził właścicielowi psa, że jeśli jeszcze raz Akamaru nieproszony znajdzie się na jego posesji i tknie choćby listek na jednej z jego roślin, Sasuke przerobi pchlarza na wycieraczkę, a samego Kibę obciąży kosztami za zniszczenia, jakich dokonał jego pupil. Wszystko to powiedział tak spokojnym i lodowatym głosem, że nawet czerwone kły na policzkach Inzuki, stały się białe jak prześcieradło. Od tamtej pory Akamaru nigdy więcej nie pojawił się w pobliżu rezydencji klanu Uchiha.

- Spokojnie. Zaraz cię puszcze. Pomyślałem tylko, że po tym, jak skończysz porządkować ogród, mógłbyś zabrać się za robienie syropu truskawkowego.

- Po co? – Naruto przestał się wyrywać z jego objęć.

- Wiesz, mam teraz parę rzeczy do zrobienia, ale gdy wrócę, moglibyśmy upiec ciasto. - lisek zamarł na te słowa, lecz zaraz na jego twarz rozjaśnił szeroki, promienny uśmiech.

- Hai! Zróbmy ciacho! – nastolatek zapalił się na tą myśl.

- To do roboty. Będę wieczorem. – ponownie cmoknął go w policzek. Zaczynało mu to wchodzić w nawyk.

*

- Podaj mi masło. – powiedział Sasuke do siedzącego na blacie blondyna, który przyglądał się jego pracy, machając wesoło nogami.

- Proszę. A mogę to ja je później rozwałkować?

- Możesz. Tylko najpierw proszę byś rozbił jajka i rozdzielił żółtka od białek. Tylko uważaj, by żadna skorupka nie znalazła się w misce. – uprzedził nastolatka, stawiając obok niego białą miseczkę w czerwone kropki. Był to jeden z wymysłów Naruto. Znalazł ją na wyprzedaży jakieś trzy lata temu i uznał, że będzie idealnie pasowała do jego smutnej, ponurej kuchni. Tak, jak oczojebny, pomarańczowy garnek i jasnozielony czajnik. Właściwie to sporo było tych „pasujących” do jego kuchni przedmiotów, których naznosił blondyn na przełomie ostatnich lat. I mimo, że z początku nie bardzo mu się one podobały, tak teraz nie mógłby się bez nich obyć. To one nadawały pomieszczeniu przytulności. Nie pasująca do siebie zastawa, kubki z buźkami i zabawnymi napisami, kolorowe garnki i doniczki z ziołami, miały swój niekwestionowany urok. Co zauważył dopiero wtedy, gdy zaczęło się tego pełno walać po jego kuchni.

- Gotowe. – nastolatek odstawił miseczkę na bok, po czym zeskoczył z blatu i wyrzucił skorupki do kosza. – Co mam teraz zrobić?

- Możesz wyciągnąć śmietanę z lodówki. – odpowiedział mu dodając żółtka do ciasta i zagniatając je w skupieniu. Minęło dużo czasu od ostatniego razu, gdy wspólnie coś piekli. Nie był pewny, czy czegoś nie pomylił w przepisie. – Gotowe. Możesz brać się za rozwałkowywanie i układanie w formę.

- Super! – wykrzyknął Naruto, uśmiechając się szeroko. Jego niebieskie oczy błyszczały podekscytowaniem, jak dwa szafiry. Zachowywał się jakby nadal był tym małym, rozbrykanym liskiem, którego znalazł przed laty w lesie i przygarnął do siebie. Już wyciągał dłoń, by potarmosić go po włosach, między uszami, gdy zorientował się, że jego dłonie są pokryte klejącą się masą. Skrzywił się na swoje zachowanie i zapominalstwo. – A możemy zamiast jednego dużego ciacha zrobić kilka mniejszych? – zapytał nastolatek, nie odrywając wzroku od swojego zadania. Z wysuniętym po boku językiem, ze skupieniem starał się równomiernie rozwałkować ciasto. Widok ten wzbudził w Sasuke rozbawienie. Och, już zapomniał jaką to frajdą było ich wspólne kucharzenie. Dawno tego nie robili. Trzeba by do tego wrócić. W ogóle przed odejściem Naruto, spędzał z nim naprawdę mało czasu. Z własnej woli. Nie liczył tego, że blondyn siedział z nim w jednym pomieszczeniu i próbował zagadywać, a on odburkiwał mu coś z obrażoną miną. Poświęcał mu zdecydowanie zbyt mało uwagi. Zapomniało tym, że Naruto nie tylko mieszka pod jego dachem, ale jest również jego podopiecznym. Kimś, kim obiecał się opiekować. A opieka nie ograniczała się wyłącznie do zapewnienia komuś dachu nad głową i miski ryżu do napchania brzucha. Powinien interesować się jego sprawami i potrzebami. Nie miał nawet pojęcia, czy Naruto jest szczęśliwy mieszkając wraz z nim w jego domu. Czy czegoś mu nie brakuje, lub o czymś szczególnie marzy. Nie wiedział nawet, czy lisek w przyszłości nie zamierza go opuścić. Przecież nie był już małym dzieckiem. Nie tak dawno skończył osiemnaście lat. I mimo, że według ich standardów nie był jeszcze pełnoletni, mógł starać się o jakieś płatne zajęcie i własne mieszkanie.

- Ej! Mówię do ciebie! – krzyk blondyna sprawił, że się ocknął z zamyślenia.

- O co chodzi?

- Czy możemy zrobić z tego ciastka? Chciałbym zanieść kilka Iruce i Kakashiemu. Jak sądzisz? – nastolatek spojrzał na niego ze zmarszczonym nosem i lekko oklapniętymi z irytacji uszami.

- A rób jak chcesz, obojętne mi to. – Naruto tylko potaknął i odwrócił się do przerwanego zajęcia. Sasuke jednak zdążył zauważyć, jak ten wcześniejszy błysk radości w oczach blondyna przygasł, a wargi, na których chwile wcześniej gościł uśmiech są zagryzane ze zdenerwowania.

Niech to szlag! Czy wszystko, czego ostatnio się chwytał, a miało związek z liskiem, musiał spaprać? To miało być przyjemne popołudnie, spędzone jak za dawnych czasów, a on w ciągu jednej chwili wszystko schrzanił. Miał nadzieje, że spędzą resztę dnia na zabawie, rozmowach i…

Chwila, chwila. Na zabawie?

Jego usta rozciągnęły się w złośliwym uśmiechu. Sięgnął ręką do pojemnika po odrobine mąki i rzucił nią prosto w twarz nastolatkowi, odwracając się szybko. Naruto spojrzał na niego z jawnym zaskoczeniem. Blondyn zamrugał parokrotnie i powoli podniósł dłoń do twarzy. Zdziwił się, gdy odkrył na palcach mąkę. Po raz kolejny spojrzał na niego, a wtedy na jego ustach pojawił się szeroki, łobuzerski uśmiech.

Nie minęła chwila, gdy cała kuchnia była zabrudzona mąką, śmietaną i lepiącym się sosem truskawkowym. A oni w samym jej środku. Bawiąc się jak dzieci. Tarzając na środku podłogi i obrzucając się jedzeniem.

*

- Ale świetna zabawa. – roześmiał się Naruto, pomagając sprzątać pobojowisko, jakim stała się ich kuchnia.

- Owszem, ale wątpię, bym chciał powtórki w najbliższym czasie. – na ustach Sasuke również nieustannie gościł uśmiech. I chociaż nie brzmiał na zadowolonego, musiał przyznać, że od dawna nie bawili się tak dobrze. Co z tego, że kuchnia wyglądała jakby najechała na nią armia shinobi, a oni jak nieboskie stworzenia. Raz na jakiś czas mógł sobie darować swoje pedantyczne zapędy i bawić się jak dziecko.

- O tak. Mistrz Iruka prawie dostał zawału, gdy zobaczył nas całych upapranych mąką. Widziałeś jego minę? – zachichotał blondyn. Uchiha jedynie skrzywił się na wspomnienie tamtej chwili.

Ponad godzinę temu Hatake wraz ze swoim kochankiem przyszli do nich w odwiedziny, sprawdzić jak się miewa lisek i zastali ich umorusanych jak świnie i tarzających się po podłodze. Ten zboczeniec Kakashi myślał, że to jakiś rodzaj gry wstępnej i stwierdził, że chętnie popatrzy, bo on nigdy jeszcze tego w taki sposób nie robił. Umino natomiast wyglądał, jakby połknął coś ogromnego, co stanęło mu w gardle. Gapił się na nich szeroko otwartymi oczami, po czym z przerażeniem rozejrzał się po kuchni. Na końcu zbeształ ich za to, do jakiego stanu doprowadzili kuchnie, a jemu dostało się jeszcze za to, że „nie daje Naruto odpowiedniego przykładu”. Dzięki bogu dość szybko się zwinęli, a on wraz z liskiem mogli zabrać się do porządków i pieczenia zapomnianych ciastek, które teraz ostygłe stały na blacie, wypełnione bitą śmietaną – jak zażyczył sobie Naruto, uważając, że jest ona dużo lepsza od waniliowego budyniu i oblane truskawkowym sosem.

- Oj, Sasuke, nie rób takiej miny. – blondyn szturchnął go w ramię. – Przecież po jednym takim incydencie, twoja opinia małomównego, egoistycznego drania i pedanta nie ulegnie załamaniu.

- Naruto, to wcale nie jest zabawne. - powiedział odruchowo, dopiero po chwili rozumiejąc, co powiedział jego podopieczny. – Że co!? Drania? Że to niby o mnie?

- Nom. – uśmiechnął się lisek, przysiadając na blacie i wyjadając palcem resztki śmietany z miski. Jego oczy aż zmrużyły się z przyjemności, a uszka lekko zadrgały na pierwszy kontakt języka z białą słodyczą. – Mmm… Dobre.

- Nie jesteś trochę za duży, by zachowywać się, jak mały dzieciak? – zapytał rozbawiony brunet. Naruto rzucił mu jedynie nieprzychylne spojrzenie, nie odklejając się od miski. Sasuke parsknął rozbawiony jego zachowaniem. – Ty to się chyba nigdy nie zmienisz. – A przynajmniej miał taką nadzieje.

- Nie, raczej nie. – zamlaskał przy kolejnej porcji.

- Nie zamierzasz chyba zjeść wszystkiego?

- A dlaczego nie? To takie dobre… Szkoda by było, gdyby się zmarnowało. – lisek spojrzał na niego tym swoim słodkim, proszącym spojrzeniem, które świetnie się spisywało, gdy był młodszy. Do czasu, aż Sasuke go nie przejrzał.

- A dla mnie nic nie zostawisz? – nastolatek spojrzał na niego zaskoczony z palcem w drodze do rozchylonych ust. Wyglądał po prostu przekomicznie i tylko dzięki długoletniemu treningowi nad kontrolowaniem emocji, brunet był wstanie ukryć rozbawienie.

- Proszę. – wyciągnął palec w jego stronę. Sasuke schylił się i oblizał palec ze śmietany. Na co dzień nie przepadał zbytnio za słodyczami, ale z jakiegoś powodu ta śmietana wydawała mu się szczególnie apetyczna. Może to z powodu mleka, z którego była robiona? A może po prostu miał ochotę na coś słodkiego. Rozchylił powieki, które nie wiadomo kiedy przymknął i spojrzał na Naruto. Na policzkach liska malował się delikatny rumieniec, a jego twarz miała nieodgadniony wyraz, który zaciekawił Uchihe.

- Co się stało, Usuratonkachi? – na jego słowa twarz nastolatka zarumieniła się jeszcze bardziej. Blondyn błądziły spojrzeniem po twarzy Sasuke, po czym pochylił się i musnął ustami jego własne.

5 komentarzy:

  1. Jak uroczo <3.<3 przez ciebie mam ochotę na ciacha z trusjawkami i bitą śmietaną... a nie mogę bo mam dietę cukrzycową :/ lecę dalej ;)

    Dorcik

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... O tej porze chyba nie wypada mi robić ciastek prawda? Xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha XD Nie sądzę żeby twoi sąsiedzi byli zachwyceni tym pomysłem XD

      Usuń
  3. Hej,
    och ta zabawa w kucharzenie była dobra... Naruto i jego reakcja na wieść o ogrodzie boska...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń