Serce Cienia - Rozdział 10 + Epilog


Rozdział 10

Obudził go czyjś chichot. Skrzywił się niezadowolony, że ktoś ośmielił się przeszkodzić mu w śnieniu tak przyjemnego snu. Spróbował się przeciągnąć, lecz nie był wstanie, do posłania przyciskał go jakiś ciężar. Ziewnął przeciągle, przecierając dłonią zaspane oczy. Rozejrzał się dookoła. Znajdował się w gabinecie Hokage, a nad nim stała Tsunade, szczerząc się w uśmiechu, jak głupia. Ciekawe co ją tak rozbawiło.

- Widzę, że noc była wyjątkowo udana. – zachichotała jak pensjonarka, na co jedynie zmarszczył brwi. O co mogło jej chodzić? Spróbował się podnieść, lecz nadal nie mógł. Dopiero teraz zauważył, że na jego piersi leży Naruto. Nagi Naruto, który z bordową z zawstydzenia twarzą patrzył, jak piąta podchodzi do jego spodni i podnosi je, cmokając z udawanym niesmakiem.

- Żeby Hokage urządzał sobie w gabinecie takie zabawy? No proszę, proszę. – pokręciła głową. – To popijawy, jakie tu urządzałam, blakną przy twoim wyczynie. A wiesz…

- Czy mogłabyś wyjść, chcielibyśmy się ubrać. – przerwał jej. Nie podobało mu się, że weszła tu i zobaczyła ich w takim stanie.

- Naturalnie, poczekam na korytarzu, gołąbki. – cmoknęła w ich stronę zanim wyszła.

- Sasuke? – wychrypiał niepewnie Naruto.

- Tak? – zapytał, wciągając na siebie gacie.

- Co powiesz na to, żeby zmyć się stąd oknem?

 

~***~

 

Naruto siedział w swoim gabinecie, oczekując na połączenie z Piaskiem. Był wyraźnie podekscytowany. Chciał porozmawiać z Gaarą i osobiście zaprosić przyjaciela na ślub. Obejrzał się przez ramie na stojącego przy oknie Sasuke. Od ich namiętnej nocy w gabinecie minęły już dwa dni. Cudowne dni, które spędzili w domu, prawie nie wychodząc z łóżka. O tak, to był cudowny czas. Rozmawiali, dotykali się, całowali, pieścili i kochali niezliczoną ilość razy.

To był jego pierwszy dzień pracy od tamtego czasu i nadal odczuwał skutki minionych chwil uniesienia. Jego ciało pokrywały liczne malinki i zadrapania powstałe w chwilach namiętności. No i nie obyło się bez lekkiego krzywienia się przy siadaniu. Oczywiście jego kochanie zadbało o niego i z kpiącym uśmieszkiem, błądzącym w kącikach jego ust, podało mu poduszkę. Drań jeden. Wiedział, że przesiedzi tu pół dnia, ślęcząc nad dokumentami, a on sam będzie krążył po gabinecie jakby miał kij w dupie. Zachichotał na to porównanie. Uchiha przez te dwa dni zdecydowanie miał coś w tyłku i to nie raz. I z całą pewnością i przekonaniem mógł rzec, że to nie był kij.

Dziś rano, gdy tylko pojawili się w siedzibie Hokage i natknęli się na Tsunade, ta gdy tylko ich ujrzała, parsknęła niepohamowanym śmiechem. Nawet miała czelność zapytać go, jak ma się jego tyłek. Okropna kobieta. Wyglądało na to, że nie zapomniała, w jakim stanie zastała ich ostatnim razem. Zresztą kto zapomniałby coś takiego? Na pewno nie on.

- Hokage – sama. – ocknął się, gdy na ekranie przed nim pojawił się obraz Gaary. Uzumaki z szerokim uśmiechem poprawił kapelusz, odsłaniając twarz. – Naruto!? Co robisz w kapeluszu Hokage? – wydarł się Kazekage niemal wchodząc w monitor. Gdzieś tam z tył było słychać śmiech Misakiego, rozbawionego reakcją męża.

- Zostałem mianowany. – odpowiedział z nieustannym uśmiechem.

- Ach… No… Hm… Gratuluje. – powiedział rudzielec z lekko markotną miną. Widocznie liczył, że już wkrótce wróci do wioski Piasku. W sumie to wcale mu się nie dziwił. Przez te lata, które spędził w jego wiosce, bardzo się do siebie zbliżyli. Już wcześniej byli przyjaciółmi, ale teraz… To było coś więcej. Przez te lata byli niemal nierozłączni. Naruto był jego sekretarzem, powiernikiem, nieocenionym przyjacielem. Doradzał Gaarze, gdy ten miał problemy z wioską, pocieszał go, gdy miał gorsze dni i cieszył się wraz z nim, gdy poznał Misakiego. To on jako pierwszy dowiedział się o ich związku i późniejszych zaręczynach. Był świadkiem na ich ślubie. Nic więc dziwnego, że rudzielec tak niechętnie się z nim rozstawał. Jemu też nie było łatwo. Ale w Konoha było jego serce. Zawsze tak było. I nie chodziło tu tylko o Sasuke. Jego ojciec kochał tą wioskę i poświęcił się, ratując go i mieszkańców, których miał pod swoją pieczą. Nie mógł o tym tak po prostu zapomnieć.

- Gaara, wiesz, że to niczego w naszych stosunkach nie zmieni. – powiedział, choć wiedział, że te słowa są kłamstwem. Już nic nie będzie tak, jak wcześniej i obaj dobrze o tym wiedzieli. Potrzebowali jednak zapewnienia, że ich przyjaźń w wyniku rozdzielenia się nie rozsypie. Bardzo by tego żałowali i doskonale o tym wiedzieli.

- Tak wiem. – odpowiedział no Sabaku, uśmiechając się kącikiem ust. – Choć to nie jest dla mnie zbyt łatwe. Nie codziennie taci się tak wspaniałego sekretarza. – jego uśmiech stał się lekko złośliwy. Naruto zachichotał na jego słowa.

- Będziesz musiał się z tym pogodzić, Kazekage. – usłyszał za sobą stanowczy ton. Silna, chłodna dłoń spoczęła na jego ramieniu i przesunęła się na kark, w jednoznacznym geście posiadacza. Przewrócił na to oczami. Sasuke czasami był naprawdę niemożliwy.

- Wygląda na to, że tak. – w głosie Gaary słychać było rozbawienie. – Cieszę się, że miedzy wami wszystko się wyjaśniło. Dbaj o niego. – zwrócił się w stronę Uchihy.

- Tego możesz być pewien. – Sasuke trochę się rozluźnił, widząc niemą akceptację w oczach Kazekage. Kto by pomyślał, że jego kochankowi zależało na aprobacie rudzielca?

- Dobrze. – skinął Gaara i zwrócił się ponownie w stronę Naruto. – Rozumiem, że skontaktowałeś się ze mną w celu poinformowania mnie o swojej decyzji pozostania w Konoha i zajęciu przez ciebie stanowiska Hokage?

- No… Nie całkiem.

- W takim razie o co chodzi. Coś się stało? – z oczu rudzielca zniknęła wszelkie emocje, gdy przeszedł w tryb Kazekage.

- Nie-e. – machnął ręką na jego postawę. – To nic z tych rzeczy. – na jego słowa Gaara momentalnie się rozluźnił.

- W porządku. To w czym rzecz?

- Widzisz, ja i Sasuke bardzo się kochamy i… No sam wiesz, co zawsze robią takie osoby. W końcu ty i Misaki też to zrobiliście. I… - zaczął się miotać.

- Naruto. – w ekranie pojawiła się zamaskowana twarz Cienia. – Nie musisz nam o tym opowiadać. Domyślamy się, że skoro jesteście parą, to uprawiacie seks. To naturalne.

Uzumaki aż zachłysnął się śliną na jego słowa. Całą jego twarz, szyję i uszy pokrył szkarłatny rumieniec. Kazekage wraz z mężem śmiali się z jego reakcji. Nawet Sasuke się zaśmiał, lecz szybko starał się to zamaskować kaszlem. Drań. Mógłby mu pomóc, a nie stać jak kołek i patrzeć, jak się pląta.

- To wcale nie o to chodzi. – pośpieszył z wyjaśnieniami. – Nie przeczę, że uprawiamy seks. Dużo seksu… – dodał po namyśle, z maślanym uśmiechem. – Ale to nie o tym, chciałem… – szybko się otrząsnął. – I z czego się śmiejecie, to poważna sprawa?

- Młotku, przestań się pogrążać. Ja im powiem. – zasugerował Uchiha, protekcjonalnie gładząc go po głowie, jak jakiegoś szczeniaka lub niesforne dziecko. Nie był dzieckiem, a szczeniakiem tym bardziej nie! Był dorosłym facetem! I do tego Hokage! O!

- Dobra. – burknął obrażony. Sasuke jedynie uśmiechnął się na widok jego wydętych policzków. Schylił się i musnął wargami jeden z nich.

- Kazekage. – zwrócił się formalnie do nadal chichoczącego Gaary. Rudzielec, siąknął nosem, ocierając spod oczu łzy rozbawienia. Że też kredka mu się nie rozmazała…

- Tak?

- Zważywszy na piastowane przez ciebie stanowisko, już wkrótce otrzymasz formalne zaproszenie, ale mój narzeczony, – podkreślił to słowo – pragnie zaprosić cię wraz z mężem, do Konohy na nasz ślub, które odbędzie się w ten weekend.

- O rany. – z drugiej strony komunikatora dobiegł go zaskoczony szept Misakiego. Gaara pozostawał nienaturalnie spokojny, patrząc na nich w osłupieniu. Minęła chwila, później następna, a ten nie drgnął. Nie mrugnął nawet powieką.

- Gaara? – zapytał niepewnie Naruto.

- Nie daruje ci tego. – w końcu wydusił z siebie Kazekage bezbarwnym tonem.

- Co? – Uzumaki nie krył szoku na dźwięk jego słów. Nie spodziewał się tego po nim. Myślał, że jego przyjaciel będzie cieszył się wraz z nim. To prawda, że nie przepadał za Sasuke, ale to przecież on, a nie rudzielec się z nim chajtał. On z początku też nie przepadał za Misakim. I dlaczego tak właściwie Cień wył ze śmiechu? To wcale nie było zabawne.

- Nie daruje ci tego. Przez ciebie będę zmuszony przez tydzień paradować po mieszkaniu w gorsecie i szpilkach! Czy ty wiesz, jak straszne jest noszenie czegoś takiego!? Czujesz się jak na szczudłach! I do tego nie możesz oddychać.

Naruto zamrugał zaskoczony na słowa no Sabaku, po czym parsknął niepohamowanym śmiechem. Nie tylko on zresztą. Sasuke mimo, że nie wydawał z siebie żadnego odgłosu, trzymał się za brzuch, zgięty w pół i drżał, z powstrzymywanego śmiechu. Jedynie odwrócił twarz w drugą stronę, by nikt nie widział jego miny.

- To wcale nie jest śmieszne! – rzucił urażony rudzielec.

- Nie, wcale. – zachichotał.

- Uzumaki. To. Nie. Jest. Śmieszne. – powiedział Gaara grobowym głosem.

- Naturalnie, że nie jest, no przecież mówię, że nie. – odchrząknął, siadając prosto i chowając emocje za maską obojętności, jak nauczył się robić przez te lata spęczone w Piasku.

- To dobrze. – wrócił do przyjaznego tonu. – Naturalnie pojawimy się na uroczystości. Nie byłoby możliwości, bym przegapił ślub mojego drogiego przyjaciela.

- Dzięki, Gaara. – uśmiechnął się rozczulony.

- Nie masz za co mi dziękować. A teraz wybaczcie, mam do załatwienia jeszcze parę spraw, zanim zajmę się przygotowaniami do podróży. Do zobaczenia. – rzucił i odszedł poza zasięg komunikatora.

- Misaki. – zaczął Uzumaki, nim Cień zdążył się rozłączyć. – A co ty musiałbyś zrobić, gdybyś przegrał? – nie był wstanie pohamować swojej ciekawości. Mężczyzna jednak odpowiedział mu tylko złośliwym uśmiechem.

- Do zobaczenia, Naruto. – rozłączył się.

- Sasuke?

- Tak? – w głosie Uchihy nadal było słychać rozbawienie.

- Chciałbym cię kiedyś zobaczyć w gorsecie.

 

~***~

 

Sasuke rozglądał się dookoła po tłumie gości. Nie mógł uwierzyć, że ten upragniony dzień wreszcie nadszedł. Podniósł do góry dłoń i przyjrzał się uważnie prostej, złotej obrączce, spoczywającej na jego serdecznym palcu. Uśmiechnął się z rozczuleniem. Przez ostatnie dni był jak torpeda. Miał pełno energii, którą spożytkowywał, pomagając w organizowaniu wszystkich spraw związanych z uroczystością i zajmując się denerwującym się całym zajściem Naruto. Wtedy nie mógł go zrozumieć. Aż do wczoraj, gdy to jego napadły wątpliwości. Co chwilę przychodziły mu do głowy jakieś czarne scenariusze. A to, że pomyli się w powtarzaniu formułki lub potknie, przez co zbłaźni się przed wszystkimi. Bał się, że zawiedzie Uzumakiego jako przyszły mąż, że młotek nie będzie z nim szczęśliwy lub co najbardziej absurdalne, że ktoś ich zaatakuje w czasie ceremonii. Przez to wszystko nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Aż w końcu Naruto nie wytrzymał i uspokoił go w najstarszy i najskuteczniejszy sposób na świecie. Po tym bardzo szybko zasnął oszołomiony siłą przeżytego orgazmu. O tak. To było fantastyczne doznanie. Te cudowne, pełne, malinowe wargi, zamykające się na jego przyrodzeniu… Mmm… Cudownie. Może powinien częściej udawać zdenerwowanie?

- Co się stało, kochanie? – ciepłe ramiona objęły go od tył, a blondwłosa głowa spoczęła na jego ramieniu. – Już zastanawiasz się, jak pozbyć się obrączki? – zażartował jego mąż. Mąż. Jakie to cudowne słowo. Nawet nie wiedział jak bardzo, dopóki nie poślubił Uzumakiego.

- Nie, zastanawiam się, jak przykleić ci ją do palca, by zawsze wszyscy wiedzieli, że jesteś tylko mój. – odpowiedział szerokim uśmiechem i cmoknął go w policzek.

- Phi. Też mi coś. To uważasz, że te malinki na mojej szyi już nie są wystarczającym znakiem ostrzegającym? Daj spokój. Brakuje mi jeszcze tylko koszulki z wielkim, neonowym napisem „Łapy precz! Własność Sasuke”.

- Hm… Świetny pomysł, może sprawie ci taką na urodziny.

- Głupek. – parsknął blondyn. – Zrozum wreszcie, że nie zamierzam cię zostawić, ani rozglądać się za jakimś potencjalnym kochankiem. Bądź kochanką. – dodał szybko, gdy Sasuke już otwierał usta, by zadać pytanie. – Nie chce nikogo, poza tobą. Przez całe swoje życie nie kochałem nikogo tak bardzo, jak kocham ciebie. I z każdym dniem czuję, jak to uczucie nabiera na sile. Kochanie, jesteś dla mnie wszystkim. Bez ciebie nic nie miałoby sensu. Marzenia o byciu Hokage, powrót do wioski, upór z jakim walczyłem, by stać się stać silniejszym od ciebie, by w przyszłości móc cię bronić. Nic. Całe moje życie zawsze kręciło się i będzie kręcić wokół ciebie. I nic tego nie zmieni. Rozumiesz?

Sasuke zagryzł wargę, czując napływające do oczu łzy. A obiecał sobie, że nie będzie się dziś wzruszał. Przy świadkach. Odwrócił się w ramionach męża i spojrzał w te piękne, błękitne oczy, które tak umiłował.

- Kocham cię. – szepnął nim wpił się w usta ukochanego. W tym pocałunku było wszystko. Miłość, tęsknota, akceptacja, namiętność…

Naruto był jego całym światem. I zawsze nim pozostanie.

 

Epilog

Gaara z pobłażliwym uśmiechem przyglądał się pocałunkowi młodej pary. I musiał przyznać, że pasowali do siebie idealnie. Byli jak dzień i noc. Światło i mrok. Nawet ich ubiór to przedstawiał. Naruto w czarnym, idealnie skrojonym garniturze, a Sasuke w białym, tradycyjnym kimonie. Zderzenie dwóch światów, które dopełniały się wzajemnie, tworząc idealną harmonie. I oby ta równowaga już zawsze była między nimi. Życzył im tego z całego serca.

- Co tak patrzysz, kochanie? – silne, muskularne ramie objęło go w pasie. Spojrzał do tył na swojego wybranka, posyłając mu czuły uśmiech.

- Obserwuję naszą młodą parę. Kto by przypuszczał, że ci dwaj w końcu będą razem? Przeszli tak wiele od nienawiści, przyjaźni, rozstań, po miłość i bezwarunkowe zaufanie. A teraz jeszcze ślub.– westchnął, opierając się plecami o pierś męża.

- To prawda. Jednak to tylko pokazało jak idealnie do siebie pasują. Pomimo tych wszystkich sprzeczności losu, nadal się kochali, kochają i będą kochać zapewne, aż do śmierci. Bo należą do siebie. – Misaki nie odrywał wzroku od całującej się pary. Tak, jak połowa biesiadników.

- Skąd możesz to wiedzieć? – rzucił Cieniowi zaciekawione spojrzenie. – Nie sądzisz, że Naruto z kimś innym nie byłoby łatwiej? Nowy start, nowy początek. Bez zbędnego balastu, wspomnień.

- Nie. To nie byłoby dla niego dobre.

- Dlaczego?

- Naruto jest jak słońce, jasny i pełen radości. Potrzebuje kogoś, kto będzie go równoważył. Kogoś, kto nie pozwoli mu całymi dniami błądzić z głową w chmurach, ani spocząć na laurach. Ich związek będzie trudny i burzliwy, ale przez to wyjątkowy i niepowtarzalny. Nikt bardziej, niż Sasuke by do niego nie pasował.

- Sądzisz, że Naruto potrzebuje cienia dla swojego światła? – rzucił ironicznie, zaskarbiając tym sobie rozbawiony chichot męża.

- Tak, tak właśnie sądzę.

- Choć kochanie, - usłyszał głos Sasuke i odwrócił się w ich stronę – najwyższy czas ściągnąć z ciebie podwiązkę.

- Ty draniu! Skąd wiedziałeś, że ją założyłem!? – wykrzyknął Uzumaki, czerwony jak pomidor.

- To miał być żart, ale dobrze wiedzieć, że ją masz. Zajmę się nią później. Duuużo później. – na twarzy bruneta pojawił się diabelski uśmiech.

- Ty draniu! Jak mogłeś tak zażartować! Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że…

Gaara zaśmiał się, rozbawiony ich zachowaniem. Misaki miał absolutną rację, mówiąc, że nikt inny nie pasowałby do Naruto tak idealnie, jak Sasuke. W końcu serce tego światła od zawsze należało do jego cienia. A serce cienia należało do jego upragnionego światła.

 

THE END

 

 

To już koniec tej opowieści. Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy uczestniczyli wraz ze mną w tej krótkiej historii. Dziękuję również za komentarze. Zwłaszcza tobie DarkQeen. To dzięki tobie odzyskałam chęć do pisania, w momencie, gdy chciałam już się poddać. Dziękuję raz jeszcze i zapraszam do czytania mojego następnego opowiadania z serii SasuNaru – „Lisek”.

Pozdrawiam.

Underthewater.

11 komentarzy:

  1. To jest piękne, chce więcej. A może napiszesz ich dalszą historię, nawet dwu rozdziałową?(jedno była by za krótka) Jestem tu nowa, ale będę często tu zaglądać. Życzę dużo weny i żebyś nigdy się nie poddawała :) i pisała jeszcze bardzo długo i coraz ciekawiej. Pozdrawiam i życzę powodzenia z blogiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wykluczam takiej możliwości. Jednak będzie to pewnie osobne opowiadanie. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Przepiękne opowiadanie :) Wręcz można rzec rewelacyjne :)
    Z wielką przyjemnością przeczytam kolejne Twoje utwory :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuuuu~ to już koniec ;-; Mam nadzieje, że kiedyś zobaczę na twojej stronie jakiegoś one shota dotyczącego "Serca Cienia" ^^ Weny~! - Wika

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna historia, aczkolwiek brakuje mi chociaż niewielkiej kanoniczności postaci... Wiesz, lubię kiedy Sasuke jest tym zimnym i wiecznie opanowanym Draniem... Niby wspominałaś że taki jest ale po jego zachowanie zupełnie na to nie wskazywało, wręcz przeciwnie, był taki sweetaśny... To zupełnie do niego nie pasuje.
    Opowiadanie samo w sobie jest ciekawe ;) Ciekawy pomysł, chociaż jak dla mnie odrobinę za słodko... Twój styl pisania bardzo przypadł mi do gustu :) piszesz lekko,a co za tym idzie twoje opowiadanie czyta się z przyjemnością. Jednak mimo wszystko,przydałaby ci się beta... Robisz literówki czasami brakuje też liter, pojawiają się również błędy stylistyczne, a dobra beta wyłapałaby większość z nich... Jak już pisałam opowiadanie jest lekkie i przyjemne dla odbiorcy ;)

    Chciałam jeszcze przeprosić za brak odzewu przy wszystkich wcześniejszych rozdzałach,ale uznałam że napiszę jeden w miarę konkretny komentarz.

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)

    Dorcik

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    na razie tylko rozdział dziesiąty, ze względu, że lubię epilogi traktować jako takie zakończenie opowiadania, i czytać osobno, jak i osobno komentować...
    pięknie Tsunade ich nakryła, Gaar pięknie przegrał ten zakład...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    zakończenie wspaniałe, pasują do siebie, chętnie właściwie przeczytałabym coś więcej o nich...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w głowie pomysł na jeden tekst i nie zdecydowałam jeszcze, czy będzie to kontynuacją tego opowiadania, czy osobne.
      Bardzo cieszę się, że ci się podobało.
      Pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  7. Kya!!!!!!!!!!!!!!! Ale zakończenie! Normalnie happy end rodem z Hollywood, chociaż nie, raczej z Bollywood, które swoją drogą uwielbiam! A właśnie! Czemu nie tańczyli? Było zapuścić im „Timber” na rozgrzewkę, ewentualnie w sypialni, byłyby takie fajerwerki, że o matko! Co więcej? Słowa Cienia były jak najbardziej trafione i zdradź, czy on po godzinach zarabia jako wróżbita? W końcu wie, co i jak, jeśli idzie o SasuNaru. Przypadek? Nie sądzę! Ale to tam tego... O! I jeszcze to! Podwiązka wygrywa w każdej kategorii gatunkowej, jak i wiekowej. Zrób z niej główną bohaterkę w kolejnym opku, co? Będzie ostro! Ale to dopiero po imprezie :D. Ech, nie wiem, co jeszcze napisać, ale liczę, że coś z tego mojego chaosu zrozumiesz. Jeśli nie to tylko Google Tłumacz będzie w stanie cokolwiek w tej sytuacji ugrać. Na tym zakończę mój mało składny wywód, serdecznie Cię pozdrowię, prześlę masę weny i uściskam mentalnie za to cudne opowiadanie!

    Śpiąca jednym okiem i Twoja na zawsze (^_^),

    R ♥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :) Cieszę się, że tekst ci się podobał. To był pierwszy napisany przeze mnie ficzek i nadal podchodzę do niego bardzo sentymentalnie.
      No i zapewniam cię, że Cień nie dorabia na boku jako wróżbita, Gaara byłby o to zbyt zazdrosny ;)
      Dziękuję bardzo za cudowne komentarze, zdecydowanie sprawiły, że ten dzień stał się lepszy :D
      Ściskam i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń