poniedziałek, 23 lipca 2018

Anioł we fioletowym krawacie cz.5

Betowała naturalnie strzalka14 :*

Steve w swoim życiu całował się nie raz i nie dwa. Zdecydowanie wiedział na czym polega pocałunek i czego spodziewać się po swoich partnerach. Delikatności, namiętności, uczucia, czasem brutalności, zaznał tego wszystkiego. Zarówno z kobietami, jak i mężczyznami. Jednak żadne z jego dotychczasowych doświadczeń nie było w stanie przygotować go na TO.

Pocałunek anioła z pozoru niewinny i delikatny, był niczym wstęp do czegoś wielkiego. Obietnicą czegoś naprawdę ogromnego. Czegoś, czego Steve nigdy nie zaznał.

To była przysięga.

Zapewnienie wieczności. Wspólnej przyszłości.

I to było cudowne.

Niczym uczucie ciepłych promieni słońca na skórze, powiew orzeźwiającej bryzy na twarzy, szorstkość rozgrzanego piasku między palcami, blask gwiazd odbijający się w oczach, smak ananasa w ustach, upojne noce, leniwe poranki, wspólne śniadania, sprzeczki, kłótnie, przytulanie, pocałunki. Wszystkie nadchodzące lata, których nie spędzi już samotnie.

Bo Danny będzie z nim.

Jego anioł.

Jego ułamek zagubionej duszy, który odnalazł się i wskoczył na miejsce w chwili zetknięcia się ich ust.

Dusza Steve'a zawibrowała i zalśniła, rozjaśniając się do oślepiającej bieli, ale jestestwo Dannego nie było wcale inne. Fioletowy płomień wybuchł we wnętrzu anioła, rozchodząc się po całym jego ciele i skrzydłach, których pióra napuszyły się, napierając bardziej na Steve'a, lgnąc do niego i przywierając na całej powierzchni jego ciała, zamykając go coraz ciaśniej i ciaśniej w swoich objęciach. 
Sprasowując go z ciałem Dannego tak, że nie wiadomo było, gdzie zaczyna się jeden, a kończy drugi.

Steve rozchylił wargi, wydobywając z siebie dźwięk tak niski i erotyczny, że nie sposób było pomylić go z czymkolwiek innym. Jego ciało płonęło niczym płomień we wnętrzu anioła. Tonął we własnym pożądaniu i potrzebie tak bardzo, że obawiał się, iż nie da rady zaczerpnąć tchu.

Danny nakrył ponownie jego usta swoimi i Steve na powrót mógł złapać dech, jakby to anioł był powietrzem, którym oddychał i którego potrzebował do życia.

Lecz czegoś im nadal brakowało. Danny był blisko, był tak blisko, jak człowiek i anioł mogli być. Ich dusze, jestestwa się dotykały, muskały i ocierały o siebie, niekiedy nawet splatały, ale to było zbyt mało. To było niewystarczające.

- Danny. - głos Steve'a był cichy i zduszony z potrzeby i pragnienia. W jego oczach zalśniły łzy, które potoczyły mu się po policzkach, błyszcząc niczym diamenty w otaczającym ich blasku ich własnych dusz.

Danny starł obie krople, patrząc na nie, jak na coś niezwykle pięknego i drogocennego. Błękitne oczy mieniły się zachwytem i uczuciem tak wielkim, że Steve pewnie byłby przytłoczony tym, że można odczuwać tak wiele naraz, gdyby nie to, że sam doznawał tego samego. Był przeładowany emocjami, tymi wszystkimi uczuciami, dla których nie potrafił znaleźć ujścia. A wiedział, że istnieje. Tu. W ramionach Dannego.

- Proszę - wyszeptał nie wiedząc dlaczego i o co tak naprawdę prosi swojego anioła.

Danny spojrzał na niego poważnie, badając rysy jego twarzy i emocje, które się na niej malowały.

- Nie zrobię tego bez twojej zgody. - Głos anioła był pewny i uroczysty, jakby te słowa miały wielkie znaczenie, jakby decyzja, którą Steve miał podjąć była przełomowa.

- Tak - wyszeptał, nie odrywając wzroku, od błękitnych tęczówek, które zapłonęły fioletem jestestwa anioła.

- Tak - potwierdził Danny, wbijając się w jego usta, żądając do nich natychmiastowego dostępu i Steve mu go dał. Pozwolił aniołowi wedrzeć się do swojego ciała. Przyjął jego usta i język, tak, jak jego dusza przyjęła jestestwo Dannego.

Fioletowy płomień zmieszał się z rozżarzoną do białości niebiesko-zieloną duszą, wybuchając w tęczy barw.

Steve zadrżał i krzyknął w usta Dannego, który odpowiedział głośnym jęknięciem. Skrzydła anioła zalśniły ich wspólnym blaskiem, drżąc, wibrując od mocy, stymulując rozpalone ciało Steve'a niczym tysiące elektrycznych pocałunków.

Kolorów było coraz więcej i więcej. Zalewały ich obu wirując między ich ciałami, przechodząc z jednego do drugiego bez żadnej bariery, jakby stanowili jedną, nierozerwalną całość. Wirowały i wirowały, stając się coraz jaśniejsze i jaśniejsze.

Steve już dawno przestał całować Dannego, nie będąc w stanie powstrzymać się od sapnięć i jęków, które wspólnie dzielili, między ich złączonymi ustami. Ich pokryte potem ciała lśniły, odbijając światło unii ich jestestw. Dłonie błądziły pod rozchełstanymi ubraniami i między zmierzwionymi piórami, napędzając, podniecając ich tylko mocniej i mocniej. Obaj całkiem zatracili się w wirze szalonych barw, jaśniejących i zlewających się coraz bardziej w jedną, czystą, obezwładniającą biel. Unia wybuchła pomiędzy nimi, zalewając ich obu swoim oślepiającym światłem i doskonałością.

Steve usłyszał krzyk. Nie wiedział, czy wydobył się z jego własnych ust, czy z ust Dannego. To nie miało znaczenia. Ważna była tylko ta biel i to, że pochłonęła go bez reszty, zabierając go ze sobą. Przywarł ciaśniej do ciała anioła, który w tym całym szaleństwie był jedynym stałym elementem. Jego kotwicą pomiędzy rzeczywistością, a czystym obłędem. Stróżem, który się nim opiekował i nie pozwolił go skrzywdzić. Jego drugą połową duszy.

I z tą świadomością Steve pozwolił bez reszty zawładnąć się światłu.

7 komentarzy:

  1. Piękne, naprawdę.
    Tylko co z całego "przedstawienia" widzą współpracownicy Stev'a???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiam, że nic. Nie sądzę, żeby Danny jako anioł ujawniał się komukolwiek poza swoim podopiecznym, a już zwłaszcza w tak intymnym momencie.
      No i nie zapominajmy o wybuchu, który miał miejsce, w momencie pojawienia się Dannego.

      Usuń
    2. Czyli oni dosłownie kochają się przed ich nosami, a oni nic nie widzą...

      Usuń
    3. Uroki związki z postacią nadnaturalną. Albo ze Steve'em, bo otoczenie dosłownie staje w płomieniach XD

      Usuń
  2. Piękny feagmentt, bardzo romantyczny :) Stali się jednością :)
    Mam nadzieję, że będziesz kontynuowała tę historię :) Ciekawi mnie, czy Danny zostanie człowiekiem by być ze Stevem, czy Steve odejdzie do Dannego?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że Ci się podobało :)
    Dziękuję bardzo i również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały tekst, cudowne, ciekawe co inni widzą, a w zasadzie czy wiedzą coś poza tym wybuchem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń