Dawny przyjaciel - Rozdział 4


Akashi rozglądał się z zachwytem po swoim nowym mieszkaniu, rozmyślając w jaki sposób je urządzić. Miał do swojej dyspozycji dwie sypialnie, kuchnie, łazienkę, obszerny salon z wyjściem na balkon oraz niewielki pokoik, który już zagospodarował na swój gabinet. Umyślnie wybrał apartament z dwiema sypialniami. Nie dlatego, że zamierzał spraszać tu swoich znajomych i mieć miejsce, żeby mieć ich gdzie przenocować. Po prostu wiedział, że już wkrótce będzie na stałe dzielił go ze swoim przyjacielem. Rudzielec nie wyobrażał sobie, żeby Shizuki odmówił wprowadzenia się do niego. Jeśli to miało być konieczne, zamierzał sprowadzić do siebie przyjaciela siłą.

Akashi uśmiechnął się na tą myśl, podwijając rękawy białej koszuli. Przysiadł w salonie na szerokim parapecie i sięgnął po szklankę soku pomarańczowego. Przygotował go  zamiast alkoholu, w celu symbolicznego uczczenia zakupu nowego mieszkania. Napił się, ciesząc się na lekko kwaskowaty smak napoju, po czym odstawił pustą szklankę na niewielki stolik, obok papierów, po które zaraz sięgnął. Zawierały one informację o kilku budynkach, które go zainteresowały. Musiał wybrać najlepszy z nich do realizacji planów, które niegdyś mieli z Shi.

Oderwał wzrok od dokumentów, gdy usłyszał krzyki i śmiechy dobiegające z dworu. Na terenie posesji bawiła się dwójka małych dzieci należąca do młodego małżeństwa, które mieszkało na parterze. Łobuziaki rozrabiały, skacząc po kałużach, nic sobie nie robiąc z deszczu i uwag niezadowolonej opiekunki.

Akashi zachichotał, obserwując przez okno, jak maluchy starały się uciec przed starszą kobietą, która ostatecznie i tak je złapała i niemal siłą zaciągnęła do domu, burcząc coś pod nosem.

Rudzielec oderwał wzrok od okna i ponownie rozejrzał się do pomieszczeniach, które od tego dnia miał nazywać domem. Samo mieszkanie mieściło się na trzecim piętrze, w nowoczesnym apartamentowcu, na strzeżonym terenie, gdzie wstęp mieli jedynie mieszkańcy oraz ich goście posiadający kartę wstępu.

Bardzo  mu to odpowiadało. W końcu nie życzył sobie nieproszonych gości.

Teraz, gdy miał już swój własny kąt, Akashi mógł zacząć szukać swojego przyjaciela i rozpocząć realizację ich wspólnych planów. Zdążył już dowiedzieć się, że cukiernię, w której niegdyś dorabiał sobie Shi, zamknięto prawie pół roku temu. Młody Seijuro nie wiedział gdzie blondyn mieszka, gdyż ten nigdy mu tego nie zdradził, starając się unikać tego tematu. Nastolatek potrafił sprawnie manewrować rozmowę, zbywając jego pytania lub zwyczajnie zaczynając zupełnie nowy temat, kierując myśli rozmówcy w innym kierunku.

Akashi nie był głupi, domyślił się, że Shizu zwyczajnie się wstydził i nie chciał mu powiedzieć, gdzie mieszka.

Jednak to stawiało przednim kolejny problem.

Nie miał pojęcia, gdzie szukać przyjaciela. Jedynym jego punktem zaczepienia było to, że blondyn od dziecka marzył o zostaniu cukiernikiem i założeniu własnej cukierni. Postanowił podążyć za tym tropem.

W końcu to jedyne, co miał w tej chwili.

 

*

 

Akashi z obojętną minął podążał za dwójką studentów, którzy wchodzili w skład ich uniwersyteckiej gazetki. Z nieznanych mu powodów nagle zapragnęli przeprowadzić z nim wywiad. Domyślał się, że do tego dojdzie. Nie rozumiał jednak dlaczego dopiero teraz i dlaczego w tej wstrętnej, knajpie o jeszcze bardziej okropnej nazwie „Lilaróż”.

Co za idiota to wymyślił?

Akashi z obrzydzeniem powiódł wzrokiem po landrynkoworóżowych ścianach ozdobionych białymi, wyhaftowanymi serwetkami i równie białych, okrągłych stolikach, przy których stały kanapy i fotele w kolorze różowych, pudrowych cukierków.

Rudzielec czuł, że jego poziom męskości spadnie do zera, jeśli zaraz nie opuści tego miejsca.

- Och, panie Seijuro, jak to cudownie, że zgodził się pan udzielić nam wywiadu – zaszczebiotała blondwłosa dziewczyna, siadając wygodnie na kanapie.

- To będzie cudowny artykuł, zobaczy pan. A może mówmy sobie na ty, tak będzie prościej. Jestem Taishi. – dodał czarnowłosy chłopak, poprawiając okulary i odgarniając grzywkę z obsypanej drobnymi piegami twarzy.

Akashi musiał przyznać, że dodawały one chłopakowi uroku, a on sam od początku wydawał się rudzielcowi osobą niezwykle sympatyczną i otwartą. W przeciwieństwie do swojej koleżanki wzbudzał zaufanie. Pod tym względem przypominał mu Kuroko. Tetsuya pomimo swojego pozornego braku empatii i wszelkich uczuć, miał w sobie coś wyjątkowego, coś co przyciągało do niego ludzi i sprawiało, że stawali się sobie bliżsi. Pokonywał bariery samym swoim sposobem bycia[1].

- W porządku, mów mi Akashi. – umyślnie zwracał się wyłącznie do starszego od niego chłopaka, ignorując dziewczynę. Irytowała go. Sposób, w jaki się zachowywała i odnosiła do osób z niższych warstw społecznych, kiepsko o niej świadczył.

- Wspaniale. – czarnowłosy uśmiechnął się, widząc obrażoną minę koleżanki. – Jeśli pozwolisz przejdziemy od razu do pytań, gdyż widzę, że to miejsce nie napawa cię zbytnim entuzjazmem.

- Jestem jak najbardziej za. Mam wrażenie, że to miejsce wysysa ze mnie każdą kroplę testosteronu. Jest ohydne. Czyj to był pomysł, żeby tu przyjść?

Akashi usłyszał w odpowiedzi przytłumiony śmiech zza ścianki, gdzie najprawdopodobniej przebywał personel lokalu. Wyglądało na to, że jego słowa kogoś bardzo rozbawiły.

- Akumiko. – brunet wskazał na obrażoną koleżankę. – Uważała, że to miejsce przypadnie do gustu osobie z twoją pozycją. Poza tym uwielbia się gapić i zaczepiać tutejszych kelnerów.

- No wiesz!? Jak możesz!? Czy ty wiesz kim ja jestem!? Ty…

- Czy mogę przyjąć zamówienie? – przerwał jej kelner.

- Naturalnie. Poproszę małą czarną i tort czekoladowy, dla koleżanki gorąca czekolada z podwójną porcją mleka i szarlotkę, a ty Akashi?

- Ecspresso – mruknął jedynie. Miał nadzieje zwiać stąd jak najszybciej. – Możemy przejść do konkretów. Wybaczcie, ale trochę mi się śpieszy.

- W porządku. - Taishi wyciągnął torby notebooka i przygotował się do notowania. – Możemy zaczynać. Dlaczego…



[1] Kuroko rzeczywiście nie często pokazywał po sobie emocję (jedynie w czasie meczów koszykówki), w anime widzimy jego uśmiech dopiero w trzecim sezonie, podczas finałowego meczu (przeciwko Akashiemu).
Każdy z pokolenia cudów, po przegranej z drużyną Kuroko płacze, ale jest to pozytywna reakcja, bo do tego momentu gra była dla nich pasmem wygranych. Na nowo zakochują się w koszykówce i pragną stać się lepsi, by następnym razem wygrać. (dop. Autora: mam nadzieje, że nie zamotałam ;) )

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Początkowo miał być o wiele dłuższy, ale podzieliłam go na dwa, bo byłby za długi.

      Usuń
  2. Jak możesz kończyć w takim momencie? ; - ;

    Może bardziej od początku >o<
    Czytam Cię od jakiegoś [dłuższego] czasu. Przeczytałam wszystko, co napisałaś i umieściłaś na swoich blogach i zakochałam się w Twoich historiach. Potrafisz tworzyć, przyciągnąć czytelnika [jestem pewna, że poza mną jest wiele innych osób] i jesteś genialna w tym, co robisz. Twoje prace wielokrotnie poprawiły mi humor, zmotywowały i sprawiły, że codziennie czekam na kolejne rozdziały. Wszystko, co robisz, ja czytam z wielkim uwielbieniem i cieszę się do monitora ♥
    Proszę, rób to dalej, bo piszesz naprawdę cudownie.

    Życzę weny i przesyłam serduszka ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to ja uśmiecham się do monitora :)
      Dziękuję bardzo. Nie tylko za sam komentarz, (który już sprawił, że dzień wydaj się lepszy) ale również za to, że jesteś tu ze mną i dzielisz te historie. Wiadomość, że komuś to się podoba sprawia mi ogromną radość.
      I z tej radości chyba coś dzisiaj wrzucę XD
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
    2. Shirohimcia zawsze do usług ^-^
      Cieszę się, że się cieszysz i mam nadzieję, że ten nastrój zostanie z Tobą jak najdłużej :D
      Również pozdrawiam i życzę weny ^-^

      Usuń
    3. Trzyma mnie cały dzień (wolny dzień hura!) i zaowocowało wrzuceniem dwóch tekstów, więc jest naprawdę dobrze :)
      Miłego popołudnia.

      Usuń
  3. Zgadzam się z Shirohime.... Kończyć w takim momencie, to nieludzkie..... A liczyłam, że wreszcie się spotkają.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego już koniec? Już przygotowywałam się na scenę "spotkanie po latach", a tu koniec :(
    Ash nie rzuca słów na wiatr. Interesuje mnie to, jaki mieli wspólny plan.Czyżby chcieli otworzyć cukiernię?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego dowiesz się z czasem :)
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam.

      Usuń
  5. Hej,
    wspaniale, nomi Akashi trafił do tej kawiarni, ale Shi czy ktoś inny przyjął to zamówienie?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń