Akashi
rozglądał się z zachwytem po swoim nowym mieszkaniu, rozmyślając w jaki sposób
je urządzić. Miał do swojej dyspozycji dwie sypialnie, kuchnie, łazienkę,
obszerny salon z wyjściem na balkon oraz niewielki pokoik, który już
zagospodarował na swój gabinet. Umyślnie wybrał apartament z dwiema
sypialniami. Nie dlatego, że zamierzał spraszać tu swoich znajomych i mieć
miejsce, żeby mieć ich gdzie przenocować. Po prostu wiedział, że już wkrótce
będzie na stałe dzielił go ze swoim przyjacielem. Rudzielec nie wyobrażał
sobie, żeby Shizuki odmówił wprowadzenia się do niego. Jeśli to miało być
konieczne, zamierzał sprowadzić do siebie przyjaciela siłą.
Akashi
uśmiechnął się na tą myśl, podwijając rękawy białej koszuli. Przysiadł w
salonie na szerokim parapecie i sięgnął po szklankę soku pomarańczowego.
Przygotował go zamiast alkoholu, w celu
symbolicznego uczczenia zakupu nowego mieszkania. Napił się, ciesząc się na
lekko kwaskowaty smak napoju, po czym odstawił pustą szklankę na niewielki
stolik, obok papierów, po które zaraz sięgnął. Zawierały one informację o kilku
budynkach, które go zainteresowały. Musiał wybrać najlepszy z nich do
realizacji planów, które niegdyś mieli z Shi.
Oderwał wzrok
od dokumentów, gdy usłyszał krzyki i śmiechy dobiegające z dworu. Na
terenie posesji bawiła się dwójka małych dzieci należąca do młodego małżeństwa,
które mieszkało na parterze. Łobuziaki rozrabiały, skacząc po kałużach, nic
sobie nie robiąc z deszczu i uwag niezadowolonej opiekunki.
Akashi
zachichotał, obserwując przez okno, jak maluchy starały się uciec przed starszą
kobietą, która ostatecznie i tak je złapała i niemal siłą zaciągnęła do
domu, burcząc coś pod nosem.
Rudzielec
oderwał wzrok od okna i ponownie rozejrzał się do pomieszczeniach, które od tego
dnia miał nazywać domem. Samo mieszkanie mieściło się na trzecim piętrze, w
nowoczesnym apartamentowcu, na strzeżonym terenie, gdzie wstęp mieli
jedynie mieszkańcy oraz ich goście posiadający kartę wstępu.
Bardzo mu to
odpowiadało. W końcu nie życzył sobie nieproszonych gości.
Teraz, gdy miał
już swój własny kąt, Akashi mógł zacząć szukać swojego przyjaciela i
rozpocząć realizację ich wspólnych planów. Zdążył już dowiedzieć się, że
cukiernię, w której niegdyś dorabiał sobie Shi, zamknięto prawie pół roku temu.
Młody Seijuro nie wiedział gdzie blondyn mieszka, gdyż ten nigdy mu tego nie
zdradził, starając się unikać tego tematu. Nastolatek potrafił sprawnie
manewrować rozmowę, zbywając jego pytania lub zwyczajnie zaczynając zupełnie nowy
temat, kierując myśli rozmówcy w innym kierunku.
Akashi nie był
głupi, domyślił się, że Shizu zwyczajnie się wstydził i nie chciał mu
powiedzieć, gdzie mieszka.
Jednak to
stawiało przednim kolejny problem.
Nie miał
pojęcia, gdzie szukać przyjaciela. Jedynym jego punktem zaczepienia było to, że
blondyn od dziecka marzył o zostaniu cukiernikiem i założeniu własnej cukierni.
Postanowił podążyć za tym tropem.
W końcu to
jedyne, co miał w tej chwili.
*
Akashi z
obojętną minął podążał za dwójką studentów, którzy wchodzili w skład ich
uniwersyteckiej gazetki. Z nieznanych mu powodów nagle zapragnęli przeprowadzić
z nim wywiad. Domyślał się, że do tego dojdzie. Nie rozumiał jednak dlaczego
dopiero teraz i dlaczego w tej wstrętnej, knajpie o jeszcze bardziej okropnej
nazwie „Lilaróż”.
Co za idiota to
wymyślił?
Akashi z
obrzydzeniem powiódł wzrokiem po landrynkoworóżowych ścianach
ozdobionych białymi, wyhaftowanymi serwetkami i równie białych, okrągłych
stolikach, przy których stały kanapy i fotele w kolorze różowych, pudrowych
cukierków.
Rudzielec czuł,
że jego poziom męskości spadnie do zera, jeśli zaraz nie opuści tego miejsca.
- Och, panie
Seijuro, jak to cudownie, że zgodził się pan udzielić nam wywiadu –
zaszczebiotała blondwłosa dziewczyna, siadając wygodnie na kanapie.
- To będzie
cudowny artykuł, zobaczy pan. A może mówmy sobie na ty, tak będzie
prościej. Jestem Taishi. – dodał czarnowłosy chłopak, poprawiając okulary i
odgarniając grzywkę z obsypanej drobnymi piegami twarzy.
Akashi musiał
przyznać, że dodawały one chłopakowi uroku, a on sam od początku wydawał się
rudzielcowi osobą niezwykle sympatyczną i otwartą. W przeciwieństwie do swojej
koleżanki wzbudzał zaufanie. Pod tym względem przypominał mu Kuroko. Tetsuya
pomimo swojego pozornego braku empatii i wszelkich uczuć, miał w sobie coś
wyjątkowego, coś co przyciągało do niego ludzi i sprawiało, że stawali się
sobie bliżsi. Pokonywał bariery samym swoim sposobem bycia[1].
- W porządku, mów
mi Akashi. – umyślnie zwracał się wyłącznie do starszego od niego chłopaka,
ignorując dziewczynę. Irytowała go. Sposób, w jaki się zachowywała i odnosiła
do osób z niższych warstw społecznych, kiepsko o niej świadczył.
- Wspaniale. –
czarnowłosy uśmiechnął się, widząc obrażoną minę koleżanki. – Jeśli pozwolisz
przejdziemy od razu do pytań, gdyż widzę, że to miejsce nie napawa cię zbytnim
entuzjazmem.
- Jestem jak
najbardziej za. Mam wrażenie, że to miejsce wysysa ze mnie każdą kroplę
testosteronu. Jest ohydne. Czyj to był pomysł, żeby tu przyjść?
Akashi usłyszał
w odpowiedzi przytłumiony śmiech zza ścianki, gdzie najprawdopodobniej
przebywał personel lokalu. Wyglądało na to, że jego słowa kogoś bardzo rozbawiły.
- Akumiko. –
brunet wskazał na obrażoną koleżankę. – Uważała, że to miejsce przypadnie do
gustu osobie z twoją pozycją. Poza tym uwielbia się gapić i zaczepiać
tutejszych kelnerów.
- No wiesz!?
Jak możesz!? Czy ty wiesz kim ja jestem!? Ty…
- Czy mogę
przyjąć zamówienie? – przerwał jej kelner.
- Naturalnie.
Poproszę małą czarną i tort czekoladowy, dla koleżanki gorąca czekolada z podwójną
porcją mleka i szarlotkę, a ty Akashi?
- Ecspresso –
mruknął jedynie. Miał nadzieje zwiać stąd jak najszybciej. – Możemy przejść do
konkretów. Wybaczcie, ale trochę mi się śpieszy.
- W porządku. -
Taishi wyciągnął torby notebooka i przygotował się do notowania. – Możemy
zaczynać. Dlaczego…
[1] Kuroko
rzeczywiście nie często pokazywał po sobie emocję (jedynie w czasie meczów
koszykówki), w anime widzimy jego uśmiech dopiero w trzecim sezonie, podczas
finałowego meczu (przeciwko Akashiemu).
Każdy z pokolenia cudów, po przegranej z drużyną
Kuroko płacze, ale jest to pozytywna reakcja, bo do tego momentu gra była dla
nich pasmem wygranych. Na nowo zakochują się w koszykówce i pragną stać się
lepsi, by następnym razem wygrać. (dop. Autora: mam nadzieje, że nie zamotałam
;) )
krótko:-(
OdpowiedzUsuńPoczątkowo miał być o wiele dłuższy, ale podzieliłam go na dwa, bo byłby za długi.
UsuńJak możesz kończyć w takim momencie? ; - ;
OdpowiedzUsuńMoże bardziej od początku >o<
Czytam Cię od jakiegoś [dłuższego] czasu. Przeczytałam wszystko, co napisałaś i umieściłaś na swoich blogach i zakochałam się w Twoich historiach. Potrafisz tworzyć, przyciągnąć czytelnika [jestem pewna, że poza mną jest wiele innych osób] i jesteś genialna w tym, co robisz. Twoje prace wielokrotnie poprawiły mi humor, zmotywowały i sprawiły, że codziennie czekam na kolejne rozdziały. Wszystko, co robisz, ja czytam z wielkim uwielbieniem i cieszę się do monitora ♥
Proszę, rób to dalej, bo piszesz naprawdę cudownie.
Życzę weny i przesyłam serduszka ♥ ♥ ♥
Teraz to ja uśmiecham się do monitora :)
UsuńDziękuję bardzo. Nie tylko za sam komentarz, (który już sprawił, że dzień wydaj się lepszy) ale również za to, że jesteś tu ze mną i dzielisz te historie. Wiadomość, że komuś to się podoba sprawia mi ogromną radość.
I z tej radości chyba coś dzisiaj wrzucę XD
Pozdrawiam serdecznie :*
Shirohimcia zawsze do usług ^-^
UsuńCieszę się, że się cieszysz i mam nadzieję, że ten nastrój zostanie z Tobą jak najdłużej :D
Również pozdrawiam i życzę weny ^-^
Trzyma mnie cały dzień (wolny dzień hura!) i zaowocowało wrzuceniem dwóch tekstów, więc jest naprawdę dobrze :)
UsuńMiłego popołudnia.
Zgadzam się z Shirohime.... Kończyć w takim momencie, to nieludzkie..... A liczyłam, że wreszcie się spotkają.....
OdpowiedzUsuńZapewniam, że już niebawem :)
UsuńDlaczego już koniec? Już przygotowywałam się na scenę "spotkanie po latach", a tu koniec :(
OdpowiedzUsuńAsh nie rzuca słów na wiatr. Interesuje mnie to, jaki mieli wspólny plan.Czyżby chcieli otworzyć cukiernię?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Wszystkiego dowiesz się z czasem :)
UsuńDziękuję bardzo i również pozdrawiam.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, nomi Akashi trafił do tej kawiarni, ale Shi czy ktoś inny przyjął to zamówienie?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia