Shi otworzył oczy. Na jego ustach zagościł uśmiech. Czuł się
szczęśliwy i wypoczęty. Nawet już nie pamiętał kiedy się tak czuł po raz
ostatni. A zatem musiało to być naprawdę dawno. Zapewne jeszcze przed czasami,
gdy jego największymi problemami przestały być oceny w szkole i brak czystych
skarpet w szufladzie, a stały się nimi pijaństwo ojca, unikanie typów spod
ciemnej gwiazdy i szukanie pieniędzy na czynsz, leki i długi rodzica.
Po raz pierwszy od
niepamiętnych czasów leżał na wygodnym materacu, który nie śmierdział potem, ani
przetrawionym alkoholem. Z którego nie wystawały, ostre, powykręcane sprężyny,
o które można było sobie rozciąć skórę lub postrzępić ubranie.
Tej nocy zamiast z
resztami koca i starych ubrań, spał wtulony w miękką, pachnącą kwiatami wiśni
pościel, pod którą było mu ciepło i przytulnie.
Nie obudziło go żadne
chrapanie, rozgniewane krzyki, ani razy wymierzone przez domagającego się
pieniędzy na alkohol ojca.
Był wyspany i wypoczęty, a
w brzuchu nie czuł tego nieprzyjemnego ścisku, który towarzyszył długotrwałej
głodówce.
To było tak fantastyczne
uczucie, że Shi aż uśmiechnął się szeroko do samego siebie i przeciągnął z
cichym pomrukiem zadowolenia. Przetarł twarz i rozejrzał się dookoła.
Znajdował się w jakimś
nieznanym mu pokoju, który okazał się być sypialnią. Jej wnętrze powiedziało
jednak mu, że nie stanowi ona pokoju Akashiego.
Po pierwsze brakowało
jakichkolwiek ozdób i śladów bytności. A po drugie, pomieszczenie było
urządzone w kolorach szarości i granatu, z nowoczesnymi, grafitowymi meblami,
które nijak nie pasowały Shizukiemu do energicznego i dość staroświeckiego
rudzielca, którego kiedyś znał.
Choć nie wykluczał, że
mógł się mylić.
W każdym razie pomieszczenie
pomimo swojego dość zimnych i pozornie nieprzyjemnych kolorów, zdawało się Shizu
istnym szczytem piękna i elegancji. Miał wrażenie jakby znajdował się w jakimś
drogim, pięciogwiazdkowym hotelu. Jakby ta niewielka sypialnia stanowiła szczyt
jego marzeń.
Na ścianach nie było nawet
śladu grzyba, czy wilgoci. Szafki, lampy, zasłony i rama łóżka były nowe i
niezniszczone, a podłoga aż lśniła czystością. Nie było na niej nawet
najmniejszego śmiecia, czy kłaczka kurzu. Nie mówiąc już o ludzkich fekaliach i
innych nieczystości, które dla Shi stanowiły codzienność.
Nie wiedział jak znalazł
się w tym pięknym raju i gdyby nie fakt, że pamiętał to, jak zasypiał na
kanapie, w salonie Akashiego, byłby pewien, że to tylko piękny sen.
Wstał z łóżka i ponownie
się przeciągnął, pobudzając zastałe z bezruchu mięśnie do życia. Z zaskoczeniem
odkrył, że miał na sobie wczorajsze ubranie. A przynajmniej jego znaczną część.
To by oznaczało, że nie przelunatykował do sypialni w jakiś dziwaczny sposób, a
zwyczajnie został tu przywleczony przez
rudzielca.
No chyba, że był lunatykiem
ekshibicjonistą, o czym nie miał pojęcia.
A jako, że Shi siebie o to
nie podejrzewał, Akashi musiał go przenieść, gdy zasnął na jego kanapie.
Na samą myśl, że starszy
chłopak tak bardzo się o niego troszczy, Shi poczuł w piersi przyjemne ciepło.
To było miłe uczucie. Wiedza, że ktoś się jeszcze o niego martwi, że komuś
zależy na jego dobru i uczuciu komfortu.
Szkoda tylko, że tym kimś
była tak naprawdę obca osoba, zamiast ojca, który powinien życie i zdrowie
rodziny, a więc własnego syna stawiać ponad swoje zachcianki i uzależnienia.
Shi zacisnął mocno oczu i
potrząsnął głową, starając się pozbyć nieprzyjemnych myśli. Powinien już dawno
pogodzić się z faktem, że dla ojca był tylko sprzątaczką, maszynką do
zarabiania pieniędzy na używki i ścierwem, na którym można się było wyżyć i
pomiatać do woli.
Taki
los.
Nic nie mógł z tym zrobić,
więc niepotrzebnie się tym martwił i zaprzątał głowę. W końcu nic nie był wstanie z tym zrobić. Nie
ważne ile razy w przeszłości próbował. Każdy jeden skończył się siniakami,
złamaniami, spaniem na dworze i lękiem o własne życie.
Przeklął się w duchu za
wracanie myślami do ojca i ruszył do łazienki.
Szybko załatwi swoje
potrzeby i się umył, korzystając z przyborów, które zapobiegliwy rudzielec
zostawił na umywalce. Shi musiał przyznać, że ta organizacja i zapobiegliwość
Akashiego czasami go przerażała. Choć nie mógł powiedzieć, że nie podziwiał za
nią chłopaka. To zapewne dzięki nim i wielu innym zaletą rudzielec był w
przeszłości takim zdolnym uczniem i rewelacyjnym kapitanem drużyny
koszykarskiej.
Powoli uchylił drzwi
pokoju i wyjrzał ze środka wprost na niewielki przedpokój prowadzący do salonu.
Dookoła panowała cisza
przerywana sporadycznymi świergotami ptaków i pojedynczych, przejeżdżających
samochodów. Na ścianach i meblach wstające słońca malowało złoto-czerwone pasy.
W świetle tańczyły drobinki kurzu, przypominając Shi czasy, gdy był jeszcze
małym, naiwnym dzieckiem i wierzył, że te drobiny to wróżki, których zadaniem
było budzenie słońca i kładzenie go spać. Za wszelką cenę starał się omijać te
snopy światła z daleka, bojąc się, że przez przypadek zrobi którejś krzywdę.
Uśmiechnął się rozbawiony
dziecięcą naiwnością. Przeszedł ostrożnie korytarzem w stronę kuchni, po drodze
rzucając okiem na wiszący na ścianie staromodny zegar z wahadłem.
Dochodziła szósta.
A to oznaczało, że miał
dostatecznie wiele czasu, żeby zrobić dla siebie i Akashiego śniadanie, przed
udaniem się do szkoły. Nie zamierzał kłopotać rudzielca podwożeniem go do domu.
To nie był pierwszy raz, gdy miał iść do szkoły w wygniecionych ciuchach z
poprzedniego dnia. Tym bardziej, że mundurek miał w szkolnej szafce razem ze
starą, zapasową torbą z przyborami. Co prawda żałował, że nie miał z sobą
notatek, ale to nie było nic takiego. Zawsze mógł je później uzupełnić przed
egzaminami.
Z tą myślą zabrał się do
pracy, nie chcąc tracić już ani chwili na nikomu niepotrzebne wspomnienia.
Właśnie.
Wspomnienia.
Bo tym było jego niegdyś
szczęśliwe i beztroskie życie. Nawet jeśli ponownie wkroczył w nie pewien
uparty i pewny siebie rudzielec, obiecując mu piękną, kolorową przyszłość.
Z tym, że Shizuki już
dawno temu przestał wierzyć w bajki.
No jakie fajne obudzenie ja też tak chcę:-)
OdpowiedzUsuńOj tak, ja też :)
UsuńShi miał piękny poranek, to słońce i w ogóle, a u nas szara rzeczywistość, aż mi się lepiej zrobiło po przeczytaniu tego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńPrzydałaby się jakaś akcja xD
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Nie chciałam psuć klimatu, wrzucając zaraz coś mocniejszego ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam,
U-water.
Ej... co tak krótko ?
OdpowiedzUsuńSmuteczek.. xD
Pisz, pisz szybciutko bo nie moge się doczekać dalszych części tego opowiadania ! ;**
Przykro mi, ale musisz poczekać na ciąg dalszy dwa tygodnie.
UsuńOh ale z Shi pesymista.... Mówi jakby nie znał nieustępliwości i upartości rudego...
OdpowiedzUsuńCóż, będąc na jego miejscu też byłabym pesymistką.
Usuńhej , kiedy następny rozdział, długo każesz nam czekać
OdpowiedzUsuńByłam chora. Dopiero wczoraj przysiadłam do pisania, więc wszystko zostanie trochę przesunięte. Na osłodę powiem, że w piątek wrzucę drugi rozdział "Tylko ciebie chcę". A w sobotę trzeci rozdział "Kitty kitty Stiles". Kolejny rozdział tego ficka postaram się zamieścić na początku przyszłego tygodnia.
UsuńPozdrawiam,
U-water.
Mamy 7 marzec i cisza
OdpowiedzUsuńMamy 8 marca i jest XD
UsuńHejka,
OdpowiedzUsuńoch jak wspaniale, miał cudny poranek, a może jednak jest lunatykującym ekshibicjonistą ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia