Dawny przyjaciel - Rozdział 7


Shi otworzył oczy. Na jego ustach zagościł uśmiech. Czuł się szczęśliwy i wypoczęty. Nawet już nie pamiętał kiedy się tak czuł po raz ostatni. A zatem musiało to być naprawdę dawno. Zapewne jeszcze przed czasami, gdy jego największymi problemami przestały być oceny w szkole i brak czystych skarpet w szufladzie, a stały się nimi pijaństwo ojca, unikanie typów spod ciemnej gwiazdy i szukanie pieniędzy na czynsz, leki i długi rodzica.

Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów leżał na wygodnym materacu, który nie śmierdział potem, ani przetrawionym alkoholem. Z którego nie wystawały, ostre, powykręcane sprężyny, o które można było sobie rozciąć skórę lub postrzępić ubranie.

Tej nocy zamiast z resztami koca i starych ubrań, spał wtulony w miękką, pachnącą kwiatami wiśni pościel, pod którą było mu ciepło i przytulnie.

Nie obudziło go żadne chrapanie, rozgniewane krzyki, ani razy wymierzone przez domagającego się pieniędzy na alkohol ojca.

Był wyspany i wypoczęty, a w brzuchu nie czuł tego nieprzyjemnego ścisku, który towarzyszył długotrwałej głodówce.

To było tak fantastyczne uczucie, że Shi aż uśmiechnął się szeroko do samego siebie i przeciągnął z cichym pomrukiem zadowolenia. Przetarł twarz i rozejrzał się dookoła.

Znajdował się w jakimś nieznanym mu pokoju, który okazał się być sypialnią. Jej wnętrze powiedziało jednak mu, że nie stanowi ona pokoju Akashiego.

Po pierwsze brakowało jakichkolwiek ozdób i śladów bytności. A po drugie, pomieszczenie było urządzone w kolorach szarości i granatu, z nowoczesnymi, grafitowymi meblami, które nijak nie pasowały Shizukiemu do energicznego i dość staroświeckiego rudzielca, którego kiedyś znał.

Choć nie wykluczał, że mógł się mylić.

W każdym razie pomieszczenie pomimo swojego dość zimnych i pozornie nieprzyjemnych kolorów, zdawało się Shizu istnym szczytem piękna i elegancji. Miał wrażenie jakby znajdował się w jakimś drogim, pięciogwiazdkowym hotelu. Jakby ta niewielka sypialnia stanowiła szczyt jego marzeń.

Na ścianach nie było nawet śladu grzyba, czy wilgoci. Szafki, lampy, zasłony i rama łóżka były nowe i niezniszczone, a podłoga aż lśniła czystością. Nie było na niej nawet najmniejszego śmiecia, czy kłaczka kurzu. Nie mówiąc już o ludzkich fekaliach i innych nieczystości, które dla Shi stanowiły codzienność.

Nie wiedział jak znalazł się w tym pięknym raju i gdyby nie fakt, że pamiętał to, jak zasypiał na kanapie, w salonie Akashiego, byłby pewien, że to tylko piękny sen.

Wstał z łóżka i ponownie się przeciągnął, pobudzając zastałe z bezruchu mięśnie do życia. Z zaskoczeniem odkrył, że miał na sobie wczorajsze ubranie. A przynajmniej jego znaczną część. To by oznaczało, że nie przelunatykował do sypialni w jakiś dziwaczny sposób, a zwyczajnie  został tu przywleczony przez rudzielca.

No chyba, że był lunatykiem ekshibicjonistą, o czym nie miał pojęcia.

A jako, że Shi siebie o to nie podejrzewał, Akashi musiał go przenieść, gdy zasnął na jego kanapie.

Na samą myśl, że starszy chłopak tak bardzo się o niego troszczy, Shi poczuł w piersi przyjemne ciepło. To było miłe uczucie. Wiedza, że ktoś się jeszcze o niego martwi, że komuś zależy na jego dobru i uczuciu komfortu.

Szkoda tylko, że tym kimś była tak naprawdę obca osoba, zamiast ojca, który powinien życie i zdrowie rodziny, a więc własnego syna stawiać ponad swoje zachcianki i uzależnienia.

Shi zacisnął mocno oczu i potrząsnął głową, starając się pozbyć nieprzyjemnych myśli. Powinien już dawno pogodzić się z faktem, że dla ojca był tylko sprzątaczką, maszynką do zarabiania pieniędzy na używki i ścierwem, na którym można się było wyżyć i pomiatać do woli.

Taki los.                       

Nic nie mógł z tym zrobić, więc niepotrzebnie się tym martwił i zaprzątał głowę.  W końcu nic nie był wstanie z tym zrobić. Nie ważne ile razy w przeszłości próbował. Każdy jeden skończył się siniakami, złamaniami, spaniem na dworze i lękiem o własne życie.

Przeklął się w duchu za wracanie myślami do ojca i ruszył do łazienki.

Szybko załatwi swoje potrzeby i się umył, korzystając z przyborów, które zapobiegliwy rudzielec zostawił na umywalce. Shi musiał przyznać, że ta organizacja i zapobiegliwość Akashiego czasami go przerażała. Choć nie mógł powiedzieć, że nie podziwiał za nią chłopaka. To zapewne dzięki nim i wielu innym zaletą rudzielec był w przeszłości takim zdolnym uczniem i rewelacyjnym kapitanem drużyny koszykarskiej.

Powoli uchylił drzwi pokoju i wyjrzał ze środka wprost na niewielki przedpokój prowadzący do salonu.

Dookoła panowała cisza przerywana sporadycznymi świergotami ptaków i pojedynczych, przejeżdżających samochodów. Na ścianach i meblach wstające słońca malowało złoto-czerwone pasy. W świetle tańczyły drobinki kurzu, przypominając Shi czasy, gdy był jeszcze małym, naiwnym dzieckiem i wierzył, że te drobiny to wróżki, których zadaniem było budzenie słońca i kładzenie go spać. Za wszelką cenę starał się omijać te snopy światła z daleka, bojąc się, że przez przypadek zrobi którejś krzywdę.

Uśmiechnął się rozbawiony dziecięcą naiwnością. Przeszedł ostrożnie korytarzem w stronę kuchni, po drodze rzucając okiem na wiszący na ścianie staromodny zegar z wahadłem.

Dochodziła szósta.

A to oznaczało, że miał dostatecznie wiele czasu, żeby zrobić dla siebie i Akashiego śniadanie, przed udaniem się do szkoły. Nie zamierzał kłopotać rudzielca podwożeniem go do domu. To nie był pierwszy raz, gdy miał iść do szkoły w wygniecionych ciuchach z poprzedniego dnia. Tym bardziej, że mundurek miał w szkolnej szafce razem ze starą, zapasową torbą z przyborami. Co prawda żałował, że nie miał z sobą notatek, ale to nie było nic takiego. Zawsze mógł je później uzupełnić przed egzaminami.

Z tą myślą zabrał się do pracy, nie chcąc tracić już ani chwili na nikomu niepotrzebne wspomnienia.

Właśnie.

Wspomnienia.

Bo tym było jego niegdyś szczęśliwe i beztroskie życie. Nawet jeśli ponownie wkroczył w nie pewien uparty i pewny siebie rudzielec, obiecując mu piękną, kolorową przyszłość.

Z tym, że Shizuki już dawno temu przestał wierzyć w bajki.

13 komentarzy:

  1. No jakie fajne obudzenie ja też tak chcę:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Shi miał piękny poranek, to słońce i w ogóle, a u nas szara rzeczywistość, aż mi się lepiej zrobiło po przeczytaniu tego rozdziału :)
    Przydałaby się jakaś akcja xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam psuć klimatu, wrzucając zaraz coś mocniejszego ;)
      Dziękuję i pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  3. Ej... co tak krótko ?
    Smuteczek.. xD
    Pisz, pisz szybciutko bo nie moge się doczekać dalszych części tego opowiadania ! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale musisz poczekać na ciąg dalszy dwa tygodnie.

      Usuń
  4. Oh ale z Shi pesymista.... Mówi jakby nie znał nieustępliwości i upartości rudego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, będąc na jego miejscu też byłabym pesymistką.

      Usuń
  5. hej , kiedy następny rozdział, długo każesz nam czekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam chora. Dopiero wczoraj przysiadłam do pisania, więc wszystko zostanie trochę przesunięte. Na osłodę powiem, że w piątek wrzucę drugi rozdział "Tylko ciebie chcę". A w sobotę trzeci rozdział "Kitty kitty Stiles". Kolejny rozdział tego ficka postaram się zamieścić na początku przyszłego tygodnia.
      Pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń
  6. Mamy 7 marzec i cisza

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka,
    och jak wspaniale, miał cudny poranek, a może jednak jest lunatykującym ekshibicjonistą ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń