- Możesz mi powiedzieć, co
jest na tyle ważne, że musiałem przerwać świętowanie? Nie żebym narzekał, że
wyrwałem się z tego przytłaczającego tłumu – powiedział Kakashi, przysiadając
się do niego na ławce.
- Potrzebuję żebyś porozmawiał z towarzyszem
Kazekage i dowiedział się, czym jest ta krwawa pełnia i jaki ma wpływ na
ogoniaste bestie. - Sasuke rzucił bez owijania w bawełnę. Sprawa była zbyt
pilna, by tracić czas na czcze pogaduszki.
- Mówisz o Gaarze? - zapytał
Hakate, rozsiadając się wygodniej i odchylając głowę go tył, na oparcie.
Zamknął nawet oczy, przez co zdawało się, że odpoczywa. Sasuke jednak doskonale
zdawał sobie sprawę z tego, że zmysły starszego jounina działały na najwyższych
obrotach, starając się wyłapać każde potencjalne zagrożenie.
- O kim? – spytał brunet.
- Gaara. Tak się nazywa
ogoniasta bestia z Piasku. Wiesz, rude włosy, zielone oczy, kocie uszy i ogon.
Trudno przegapić.
Sasuke wzruszył jedynie
ramionami. Nie bardzo obchodziło go to, jak nazywa się ten obcy kot. Dla niego
ważne było jedyne to, co mógł mu powiedzieć o tej całej pełni i parowaniu się
ogoniastych bestii. Bo z tego, co dotychczas zrozumiał, z tego, co powiedział
mu Naruto, zostało im naprawdę niewiele czasu.
- Dlaczego sam z nim o tym nie
porozmawiasz? czyżby szanowna Hokage zakazała ci się zbliżać do naszych drogich
gości,?
Sasuke zacisnął usta w wąską
linię, co musiało stanowić dla Kakashigo wystarczająca odpowiedź.
- W sumie to nie ma się co
dziwić. Taka rozmowa mogłaby doprowadzić do starcia pomiędzy bestiami i ich
opiekunami. Co z kolei mogłoby zachwiać i tak już niepewnym sojuszem między
naszymi wioskami. A uwierz mi, że zarówno Konoha, jak i Piasek mają już
dostatecznie dość niekończących się walk. Bitwy pomiędzy naszymi wioskami już
dostatecznie wyniszczyły obie społeczności. Ludzie są wykończenie ciągłym
oglądaniem się za siebie i szukaniem szpiegów i niebezpieczeństw nawet wśród własnych
szeregów. Nie tyko shinobi mają dość, zwykli mieszkańcy również. Brak handlu,
stałe niebezpieczeństwo. Nikt nie chce tak żyć.
- Daruj sobie wykład. Sprawa
jest pilna - warknął Sasuke, nie mogąc już dużej ścierpieć bezsensownej
gadaniny starego mistrza. Oni sobie siedzieli i plotkowali, a czas nieustannie
przelewał im się przez palce, zbliżając ich do niebezpieczeństwa.
Sasuke nawet nie chciał
myśleć, co miało się stać, jeśli nie uda mu się znaleźć rozwiązania na czas.
Nie chciał myśleć o tym, co miało nadejść. O tym, że Naruto najprawdopodobniej
straci nad sobą panowanie i zmieni się w potwora, który mógł zrównać Konohe z
ziemią. Do czego zapewne nie miało dojść, bo do akcji najprawdopodobniej miała
wkroczyć Hokage ze swoim rozkazem zlikwidowania liska. A jako, że to właśnie
Sasuke był opiekunem blondyna i był za niego odpowiedzialny, wykonanie zadania
spadłoby na jego barki.
Tego właśnie się bał.
Wiedział, że nie będzie
wstanie wypełnić zadania. Nawet jeśli Naruto miał stanowić zagrożenie dla całej
wioski, on nie był wstanie go zabić. Dlaczego? Bo lisek był jedyną bliską mu
osobą. Stanowili rodzinę. Trochę dziwną i pokręcona, ale jednak. I nie
wyobrażał sobie takiej możliwości, by tego zwariowanego blondyna miało
zabraknąć w jego życiu.
Głośne sapnięcie Kakashiego
zwróciło uwagę bruneta.
- Nie słuchałeś, prawda? -
Hatake spojrzał na niego swym jednym, odsłoniętym okiem. - Nie będę się
powtarzał. Powiem tylko, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest znalezienie
Naruto partnera.
Sasuke bardzo się to nie
podobało.
Zmarszczył brwi i zacisnął
dłonie w pięści na kolanach.
- Skąd wiesz? - spytał.
- Powiedzmy, że ani ja, ani
Iruka nie otrzymaliśmy zakazu zbliżania się do Kazekage i jego partnera.
Uchiha poderwał głowę zaskoczony słowami starego
mistrza.
- Jak?
- To nie ma znaczenia –
szarowłosy machnął lekceważąco ręką. - Bardziej interesuje mnie, co zamierzasz
zrobić ze świadomością, że został ci niespełna tydzień z Naruto.
- To się nie stanie - warknął.
Sasuke.- Nie pozwolę mu zmienić się w potwora.
- w jego oczach pojawił się sharingan dla podkreślenia jego słów. Nie
zamierzał po raz kolejny stracić liska. Już raz to przeżył i nie zamierzał do
tego dopuścić ponownie. Takie życie nie miało sensu. Blondyn wnosił do jego
marnej egzystencji światło i ciepło. Sprawiał, że ta trudna droga shinobi miała
sens. Sprawiała, że Sasuke czuł się potrzebny, że jego wysiłki nie szły na
marne. Za każdym razem, gdy wracał do domu i witała go uśmiechnięta buzia
Naruto, czuł, że robi coś ważnego, że jego poświęcenie ma znaczenie.
Nie chciał tego stracić.
Nie mógł.
- Nie miałem namyśli zabicia
Naruto - powiedział Kakashi, brzmiąc na oburzonego. - Nikt z nas nie pozwoli na
to, żeby spotkało go coś złego. Zwłaszcza teraz, gdy pokonał Madare i stał się
bohaterem całej wioski.
- Do czego dążysz?
Hatake westchnął, pochylając
się do przodu i splatając dłonie między kolanami. Wyglądał na zrezygnowanego i
zasmuconego. Sasuke zaalarmowała postawa starszego jounina. Miał przeczucie, że
to co zaraz miał powiedzieć Kakashi, nie przypadnie mu do gustu.
- Doskonale wiesz, że jedynym
rozwiązaniem, jakie nam pozostaje, jest znalezienie Naruto partnera, z którym
będzie mógł się sparować. A to oznacza, że masz dwa wyjścia. Możesz pomóc
znaleźć blondynowi idealnego kandydata, który będzie o niego dbał i się nim opiekował.
To jednak będzie oznaczało, że lisek przeprowadzi się do swojego wybranka,
zostawiając cię samego. - Sasuke mimowolnie wzdrygnął się na słowa Hatake.
- A jaka jest druga opcja? -
zapytał pomimo tego, że idealnie wiedział jak ona brzmi.
- Cóż... - Kakashi uśmiechnął
się kącikiem ust i spojrzał na Sasuke z kpiącym błyskiem w oku. - Zawsze możesz sam związać się z Naruto.
I skąd widział, że nie spodoba
mu się to, co usłyszy?
***
Sasuke przechadzał się
pomiędzy bawiącymi się ludźmi, próbując zebrać myśl. Miał w głowie istny
mętlik, który wcale nie zmniejszył się po rozmowie ze starym mistrzem. Prawdą
było, że sytuacja stała się odrobinę jaśniejsza i bardziej klarowana, ale to
wcale nie oznaczało, że łatwiejsza. Mógłby nawet zaryzykować stwierdzenie, że
teraz, gdy już wiedział, co należy zrobić, było mu trudniej. Może dlatego, że
wiedział o tym, że nie było innego wyjścia, jak doprowadzić do sparowania
Naruto. I nie zależnie od tego, czy to on miał zostać jego partnerem, czy ktoś
inny, sytuacja miała się diametralnie zmienić.
Nastolatek miał przestać być
jego małym, niewinny liskiem, który wkradał się do jego pokoju i łóżka, gdy się
czegoś bał lub było mu przykro. Już wkrótce Naruto miał na stałe dzielić łoże z
nim lub z osobą, która zostanie dla niego wybrana. I ta ostatnia opcja jakoś
nie bardzo przypadała Sasuke do gustu.
Musiał być ze sobą szczery.
Nie wyobrażał sobie pozwolić
komukolwiek zabrać od siebie Naruto. Na samą myśl, że jakikolwiek mężczyzna miałby
dotykać intymnie, pieścić jego słodkiego liska, Sasuke czuł, jak w jego oczach
pojawia się sharingam, a jego umysł zalewa szkarłatna mgiełka wściekłości.
Nie zamierzał pozwolić zabrać
od siebie liska.
To on był jego opiekunem. Jego
rodziną. Nastolatek należał do niego i tak miało już pozostać, zwłaszcza, że
Naruto go kochał.
Kochał.
Sasuke przystanął zaskoczony
tym nagłym odkryciem.
Kochał.
Tak, Naruto go kochał. Sam mu
o w końcu powiedział.
Wszak niechętnie, ale jednak.
I o dziwo ta myśl wcale nie
była dla młodego Uchihy nieprzyjemna. W ręcz przeciwnie. Na samą myśl, że to
jego lisek wybrał na swojego towarzysza, miał ochotę uśmiechnąć, a w żołądku
odczuwał takie dziwne mrowienie. Jakby ktoś wpuścił mu do brzucha stado motyli,
a one latały tam, łaskocząc go od środka swoimi skrzydłami.
Dziwne uczucie.
Nie niemiłe.
Zwyczajnie dziwne.
Jednak czy był gotowy na to,
by jego relacje z nastolatkiem uległy zmianie?
To prawda, że nie był na to
przygotowany, ale sam przecież ostatnimi czasy zwracał większą uwagę na liska. Świadomie,
czy nie, stał się bardziej świadom jego cielesności. Dotychczas przecież nie
zwracał uwagi na to, jak Naruto wygląda i jak odbierają go inny. Jednak po
powrocie blondyna to się zmieniło. Przebywanie obok niego, dotykanie,
przytulanie, nawet całowanie po uszach i miedzy nimi... To wszystko stało się
inne, tak bardzo intymne. Nie mówiąc już o snach i fantazjach, które powoli
zaczynały zakradać się do jego świadomości, jakby z niego kpiąc. W tych snach Sasuke
widział liska leżącego nago na swoim łóżku. I nawet jęśli jedyne, co tam robił
to oglądanie nagich pleców, pośladków i nóg blondyna, to wystarczało, by
poranek zastał go z dość nieprzyjemnym problemem, który musiał rozwiązywać.
podczas porannych sesji pod prysznicem.
Nie mówiąc juz nawet o tych
fantazjach, w których przejeżdżał dłonią po delikatnym, ciepłym ciele i
puszystej kicie, która zmysłowo pieściła jego skórę, gdy pochylał się nad
liskiem i...
Brunet spoliczkował się
mentalnie, przypominając sobie, gdzie się znajdował.
Przecież dookoła niego byli
ludzie.
I dzieci.
Nie mógł pozwolić sobie na
chodzenie po wiosce z widoczną erekcją. To mogło nie zostać zbyt dobrze
przyjęte.
Westchnął i przetarł dłonią
twarz, czując, ze dopada go zmęczenie i ból głowy. Potrzebował odpoczynku i
chwili wytchnienia.
Może następnego dnia będzie
wiedział co robić. A przynajmniej jak się za to zabrać.
Bo pewny był tylko jednego.
Nie zamierzał pozwolić Naruto
odejść.
Aż dostałam ataku kaszlu [chora Shiruś, smutna Shiruś], kiedy zobaczyłam, że właśnie dodałaś rozdział *-* Całe zło odeszło, zostałam ja i rozdział Liska.
OdpowiedzUsuńNo dobrze, tak szczerze, to musiałam przeczytać przelotnie poprzedni rozdział, żeby sobie wszystko przypomnieć. Nie, żeby to było coś strasznego, zawsze miło poczytać kilka zdań o tych słodziachach :D.
I jak z Naturo obejrzałam fragment któregoś filmu [ktoś mi go włączył, a ja pamiętam tylko tyle, że bardzo dużo mówili i chyba była tam żaba..] i nie zainteresowałam się tą serią w ogóle, tak Twoje opowiadania naprawdę mi się podobają. Czasami googluje sobie postaci, żeby chociaż wiedzieć, jak wyglądają.
W Lisku szczególnie spodobała mi się postać Sasuke, takie spojrzenie z jego perspektywy. To, jak nie chce oddać Naruto komukolwiek innemu jest po prostu rozbrajająco urocze ^-^
Cieszę się, że wróciłaś do tej historii ♥
Dziękuję bardzo :)
UsuńCóż, moją ulubioną postacią w tym anime jest Kakashi, co wyjaśnia jego częste pojawienie się w tekstach i moje zdjęcie profilowe. Ale do Sasuke i Naruto też mam słabość. Są jak dwa różne światy, które łącząc się tworzą coś wspaniałego.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam,
U-water.
ps. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)
Jeju... DZIĘKUJĘ. Nie wiem co napisać, ale...Doczekałam się! <3 JESTES KOCHANA, TAK DUZO ROZDZIAŁÓW, TAKICH CUDNYCH W OSTATNIM CZASIE. Postawiła bym ci wódeczkę, ale niestety na odległość to nie bardzo ;c. Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz ; ) <3 I w końcu będzie lisek ;*. Sasuke jest tutaj zajebisty. Taki trochę pies ogrodnika, ale co tam. Powoli do niego dociera, to, co ma dotrzeć xD Tylko ze... sam sobie trochę przeczy. No bo tu mu się opcja z tym, żeby być z Naru nie podoba, a tu by go zerż... to znaczy no... ma fantazje no xDDDDDDDDDDDDD.
OdpowiedzUsuńZDECYDUJ SIE SASU BO LISEK CIE KOCHA. K-O-C-H-A. Nie zrań go, bo Ci krzywde zrobie!
A tak wgl, to co czujesz te motylki i te tegesy to znaczy, że Ci się to podoba :D! Boże cóż za niedomyślne stworzenie ;-;
NO... tego. WENY <3
Dziękuję za rozdział once more :)
Czytam to i mam ogromnego banana na twarzy :D Ogromnie się cieszę, że tym rozdziałem sprawiłam ci taką radość. W planach jest jeszcze jeden rozdział i epilog, ale zobaczymy jak wyjdzie. Może uda mi się wrzucić coś w przyszłym tygodniu, ale nie chcę nic obiecywać.
UsuńA co do alkoholu - nie piję :P(tak, wiem, że to głupio brzmi, ale mi alkohol zwyczajnie nie smakuje XD)
Dziękuję i pozdrawiam,
U-water.
Aaaaaaa!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że mnie nie zwiedziesz !
Dziękuję, dziękuję, dziękuję i jeszcze 100 razy tak bardzo dziękuję !!
A teraz.. Mam nadzieje że Sasuke wybierze dobrze. Bo zrobi tak prawda ? No przecież musi.. Nie może tak zwyczajnie oddać swojego ukochanego liska.
Pisz szybciutko :*
Hahaha :)
UsuńPrzy odrobinę szczęścia wrzucę kolejny rozdział w przyszłym tygodniu, ale nic nie obiecuję.
Hej,
OdpowiedzUsuńpiękne, Sasuke ma wyobrażenia o swoim lisku, nie chce pozwolić mu odejść...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam :)
Usuń