Lisek - Rozdział 11

Witajcie! Obiecałam jednej z czytelniczek, że jeszcze w tym miesiącu ukaże się kolejny rozdział Liska, więc oto jest. Co prawda miałam nadzieję, że ten będzie przedostatni, ale niestety. Praca i brak czasu sprawiają, że nie mogę usiąść nad czymś dłuższym :( Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Ściskam i pozdrawiam.
Wasza U-water.


Powolny spacer do domu pozwolił Sasuke poukładać sobie w głowie wszystko to, o czym rozmawiał z mistrzem Kakashim. Wystarczyła odrobina zadumy i co prawda „względnej” samotności. Bo jak tu można było podumać samemu i w ciszy, gdy otaczał go tłum ludzi i zewsząd dochodziła muzyka i śmiechy ludzi?

Czuł się jednak dużo spokojniejszy, niż jeszcze parę godzin wcześniej. Teraz przynajmniej wiedział na czym stoi i co powinien zrobić. Nie twierdził jednak, że to będzie łatwe. Czekało go piekielnie trudne zadanie. I szczerze, po raz pierwszy odkąd dołączył do ANBU, obawiał się, że uda mu się wypełnić swojego zadania.

Bo to było jego zadanie. Zapewnienie bezpieczeństwa wiosce poprzez połączenie się z Naruto było jego obowiązkiem. A przynajmniej tak to dostrzegał.

No, może nie do końca.

W końcu Sasuke nie musiał sam podkładać się do wiązania z liskiem. Nie był wstanie sobie jednak wyobrazić kogoś innego u boku Naruto. Nawet tego nie chciał. Blondyn był częścią jego życia. Nieodłącznym elementem, bez którego życie straciłoby nagle na wartości i blasku. Sauke na powrót stałby się tym zgorzkniałym, pozbawionym emocji i wyższych uczuć draniem.

A nie chciał siebie takiego.

To było zadziwiające. Sasuke Uchiha odkrył, że lubił się śmiać. I widzieć radość u innych bliskich mu osób. Zwłaszcza u pewnego, blondwłosego liska o dużych, niebieskich oczach.

Prychnął, rozbawiony swoją własną postawą. Usta wygięły się w jednym z kącików w odrobinę kpiącym uśmiechu, który po chwili zamienił się w czułe wygięcie warg, gdy pomyślał o Naruto.

Chciał z nim porozmawiam. Powiedzieć o tym, co zdecydował i wyjaśnić, jak to się będzie odbywać.

Miał plan.

Chciał to rozegrać krok po kroku i przekonać się, gdzie ich to zaprowadzi.

 

***

 

Noc była już późna, gdy Sasuke zaszedł pod budynek klanowej rezydencji. Już przy bramie uderzyła w niego panująca dookoła cisza i spokój, tak inne od tego, co się działo w reszcie wioski.

Noc była ciemna i bezchmurna. Światło księżyca rzucało na ogród srebrzystą poświatę, nadając mu majestatycznego wyglądu. Nutkę grozy i romantyzmu.

Wyglądał przepięknie.

Sasuke postanowił przed snem posiedzieć w ogrodzie i nacieszyć oczy jego urokiem. Nie zdążył jednak uczynić nawet kroku, gdy jego wzrok przykuła samotna postać stojąca nad brzegiem sztucznego stawu z karpiami koi.

Wstrzymał oddech. Jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu, a serce zaczęło łomotać w piersi.

Przed nim stał Naruto.

Lisek wpatrywał się nieprzerwanie w księżyc, jakby tam ukryte były wszystkie tajemnice świata. Jego niebieskie oczy błyszczały w srebrzystym świetle, odbijając światło gwiazd i księżyca. Tworząc w tych jasnych tęczówkach nowe konstelacje, które Sasuke zapragnął poznać. Włosy Naruto, na powrót potargane, zjaśniały w nocnym świetle, zdając się błyszczeć, niczym obsypane gwiezdnym pyłem. Pełna, dolna warga była zagryziona, sprawiając, że Uchiha pragnął wygładzić ją kciukiem i pocałować, by złagodzić ból. Lisek nadal miał na sobie odświętne kimono. Jego pas był poluzowany, sprawiając, że poły się rozsunęły. Jedno spadło z ramienia nieświadomego blondyna, ukazując oczom Sasuke fragment nagiej skóry. Kark, ramie… I obojczyk, który kusił go swoim kształtem. Jakby chciał powiedzieć „choć tu i mnie spróbuj”. I o dziwo Sasuke nie miał nic przeciwko. Co więcej, z każdą mijającą sekundą odkrywał, że pragnie uczynić to coraz bardziej. Pragnie podejść do Naruto i skosztować jego skóry. Musnąć wargami i językiem smukłą kolumnę szyi liska. Polizać jego malinowe wargi. Wycałować jego ciało, pozostawiając na nim ślady własności. Tak, by każdy, kto zobaczy blondyna, nie miał wątpliwości, że należy on do Sasuke.

Podszedł do chłopaka, nie odrywając nawet na sekundę od niego oczu. Dzięki temu zobaczył moment, w którym Naruto musiał zdać sobie sprawę, że nie znajduje się już w ogrodzie sam. Jedno z jego kudłatych uszu drgnęło, a następnie te piękne oczy spojrzały wprost na Sasuke, sprawiając, że po raz kolejny zabrakło mu tchu.

- Sasuke? – zapytał niepewnie lisek, przyciskając złączone pięści do klatki piersiowej, na wysokości serca. Ruch ten rozczulił bruneta. Nasuwał mu na myśl jak bardzo nieśmiały i delikatny jest wbrew pozorom Naruto. Jak bardzo kruchy i dziewiczy.

Sasuke wyciągnął dłoń w kierunku blondyna. Nie miał pojęcia dlaczego to robi, ani co uczynić dalej. Czuł jedynie wewnętrzny przymus, że powinien to uczynić. Musi to zrobić.

- Naruto. Chodź. – nie poznawał swojego własnego głosu. Był miękki i uwodzicielski. Delikatny i pełen czułości.

Może to właśnie dlatego lisek skinął twierdząco i podła mu dłoń bez zadawania zbędnych pytań.

Zresztą nikomu one nie były już potrzebne.

Dla nich obu wszystko było jasne.

6 komentarzy:

  1. Uuuu!!! Sweet! Cudo. Malo kiedy lubię jak w opowiadaniu są oba takimi słodkimi pepciami ale tutaj jakos mi to nie przeszkadza; 3
    Weny!!; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje dziękuje;) po prostu uwielbiam to opowiadanie. Naruto taki słodki i niewinny. Chyba wiem co będzie dalej w opowiadaniu;) pozdrawiam weny i czasu do pisania życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było do przewidzenia :)
      Dziękuję i również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Hej,
    och przecudnie, słodko, uwielbiam właśnie takiego Sasuke, całkowicie rozczulony widokiem Naruto...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń