Pięcioletni Sam stał w oknie, wyglądając swojego starszego brata. Nie był w stanie ukryć targającego nim podekscytowania.
Dean miał przywieźć dzisiaj do domu "swoją druga połówkę", jak powiedziała mama. I choć Sam wpierw przeraził się, że jego starszy braciszek gdzieś po drodze zgubił połowę samego siebie, rodzicielka szybko mu wytłumaczyła, że "druga połówka" to osoba, którą się kocha, pragnie poślubić i spędzić z nią resztę życia.
Sam z początku trochę się dąsał i marudził z tego powodu, bo w końcu Dean miał przestać być jego rycerzem. A to oznaczało koniec bronienia go przed smokami spod łóżka i potworami z szafy. Dean miał znaleźć sobie nową księżniczkę do obrony i poświęcać jej cały swój wolny czas.
Maluch zrozumiał jednak szybko, że Dean wcale nie zamierza przestać się z nim bawić, co więcej z powodu znalezienia swojej "drugiej połówki", jego straszy braciszek stale się uśmiechał i był bardzo radosny. A przez to chętniej spędzał każdą dostępną chwilę z Samem i się z nim bawił, z czego brzdąc był więcej niż szczęśliwy.
Pod dom podjechał "rumak", jak nazywał ukochaną Impale Deana i Sam przykleił nos do szyby, próbując dojrzeć wybrankę brata.
Dean wyszedł pierwszy, a chwilę później otworzyły się drzwi ze strony pasażera i Sam dostrzegł mężczyznę w płaszczu i zarostem na twarzy.
Malec zamrugał zaskoczony i zmarszczył brwi.
- A gdzie księżniczka? - zapytał sam siebie. - Może jakaś zła czarownica zmieniła ją w tego pana? Ale przecież Dean jest rycerzem i powinien ją odczarować buziakiem. - nadąsał się, wydymając policzki. - A może to pirat!? Porwał księżniczkę i teraz chce za nią okup?
Sam zgarbi się, tak że w szybie widać było tylko jego oczy i czubek głowy. Chciał się dowiedzieć kim jest ten obcy pan i czego chciał od jego brata.
O dziwo Dean traktował nieznajomego niezwykle przyjaźnie. Rozmawiał z nim i stale się do niego uśmiechał. A nawet go przytulił.
Oczy Sama rozszerzyły się, stając się wielkie jak spodki, gdy obcy pan pocałował jego brata.
Już wiedział kim był nieznajomy. Mama parokrotnie mówiła mu o ludziach takich, jak on.
Maluch zerwał się do biegu, pędząc w kierunku kuchni.
- Mamo! Przed domem jest jakiś pedofil i obmacuje Deana!
Ostatnie zdanie mnie rozwaliło...... Czemu ja nie mam takiego fajnego brata????
OdpowiedzUsuńZnam ten ból :)
UsuńRozłożyłaś przedstawiciela piekła na łopatki wypowiedzią Sama. Co samo w sobie jest ewenementem .
OdpowiedzUsuńPozdrawia Mefisto.
Dziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Underthewater.
Rewelacja :) Dziecięce myślenie rozkłada człowieka na łopatki xD
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńsłodko i uroczo, a to ostatnie zdanie mnie rozwaliło, tak spojrzenie Sama na to cudowne...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia