Rozdział 4


Rozdział 4

 

- Widzisz wielebna… – zaczął spokojnym, obojętnym głosem – Nie sądzę, żeby moje życie prywatne powinno interesować któregokolwiek z Kage. – na jego ustach pojawił się szatański uśmiech, który widocznie zdezorientował Tsunade.

Kankuro ukrył drżące usta za dłonią, powstrzymując śmiech. Jego starszy brat zapewne domyślał się, co kombinuje. To nie było dla niego zaskoczeniem, znali się przecież nie od dziś.

- Poza tym moja druga połówka sama sobie wyrobiła imię, nie potrzebuje przedstawienia. Prawda, skarbie? – dodał milszym głosem, wyciągając dłoń w kierunku Cienia, który podszedł do niego, poruszając się z płynnie i z gracją, niczym kot. Czule ujął jego niewielką, jasną dłoń w swoją dłużą i o znacznie ciemniejszym odcieniu. Blondyn skłonił się lekko, z szacunkiem należnym przywódcy wioski, po czym złożył na jego palcach delikatny niczym skrzydła motyla pocałunek, który odczuł pomimo zakrywającej twarz maski.

- Zgadza się, mężu.

W pomieszczeniu zapanował chaos.

Tsunade zakrztusiła się herbatą, przez co jej twarz zrobiła się czerwona, a następnie zaczęła sinieć, gdy nie mogła złapać tchu.

Przerażony Umino starał się pomóc Hokage odzyskać oddech, podnosząc ja z krzesła i ściskając pod wydatnym biustem.

Haruno miała minę, jakby zjadła coś nieświeżego.

Twarz Hyugi pokrył szkarłatny rumieniec, gdy błądził zdezorientowanym spojrzeniem pomiędzy Gaarą, a jego mężem.

Uchiha, Nara oraz jego sekretarz jako jedyni wyglądali na całkowicie niewzruszonych zaistniałą sytuacją.

Natomiast Kankuro, Kakashi i jego małżonek śmiali się otwarcie, przyglądając się reakcji otoczenia.

Wcale im się nie dziwił, sam miał ochotę się roześmiać. Nie pozwalała mu na to jednak jego pozycja. Pozwolił jednak sobie na delikatny, ciepły uśmiech, którego wypłynięcia na twarz nie potrafił opanować i to tylko dlatego, że widział, jak jego mąż tak otwarcie się śmieje.

Cieszył się, że blondyn wyluzował, bał się jak wpłynie na niego przyjazd do Konohy.

- Jakie to wszystko upierdliwe. – spuentował Shikamaru, całkowicie nieprzejęty tym, że mało brakowało, a Hokage wyzionęłaby ducha tuż przed jego nosem.

 

Sasuke czuł się poirytowany. Nie rozumiał dlaczego, gdy spodobał mu się jakiś mężczyzna, sprawa okazywała się przegrana. Najpierw Naruto, który ich opuścił zanim miał szanse na wyznanie mu swoich uczuć, a teraz ten mężczyzna. Nie był w nim co prawda zakochany, ale po raz pierwszy od lat, zainteresował się w ten sposób drugą osobą. I po co? By dowiedzieć się, że facet nie tylko był legendarnym shinobi zwanym powszechnie jako Cień, ale posiadał również męża, który sam był nie byle kim. Nie za bardzo miał jak konkurować z Kazekage.

Byli małżeństwem.

Sprawa zamknięta.

Pomimo tego, że Uchiha uważany był powszechnie za egoistycznego dupka, miał wielki szacunek do sakramentu małżeństwa.

Rozumiał, że nie zawsze ludzie pobierają się z miłości, często robią to z powodu korzyści materialnych, koneksji rodzinnych lub innych powodów. Wcale nie muszą być w sobie zakochani.

Gdyby tak to wyglądało w tym przypadku, z pewnością rozważyłby swoje szanse. Problem polegał jednak na tym, że obaj mężczyźni b y l i w sobie zakochani. Poznał to po sposobie w jaki na siebie patrzyli, jak się do siebie odnosili i jak się traktowali.

Przeciętny obserwator może i by tego nie dostrzegł, ale on to potrafił, wiedział na co patrzeć. Te przelotne uśmiechy, ciepłe błyski w oczach, gdy ukradkowo na siebie spoglądali i te niby to przypadkowe dotknięcia.

To nie było wymyślone na poczekaniu kłamstwo, by ich zirytować, lecz prawdziwe uczucie.

Blondyn stanął obok sekretarza, za fotelem swojego męża, górując swoją potężną postacią nad drobnym ciałem Kazekage, niewerbalnie dając innym do zrozumienia, że jeśli ktokolwiek spróbuje zaszkodzić rudzielcowi, będzie miał z nim do czynienia.

Wszyscy zrozumieli przekaz.

 

- Czy… czy mógłbyś powtórzyć? – zapytała Tsunade zachrypniętym od kaszlu głosem, ocierając łzy.

Gaara westchnął głośno.

- Ten wielki facet – wskazał ruchem głowy na kochanka – zwany powszechnie Cieniem jest nie tylko znanym w całym Kraju Ognia shinobi i moją prawą ręką. Od przeszło czterech miesięcy jest również moim mężem. – Gaara z satysfakcją patrzył po twarzach zebranych.

- No, wcale się nie dziwie, że nie potrzebujesz już swojej prawej ręki, lewej jak sądzę też nie. Mając takiego faceta... – zachichotał Kakashi.

- Nie rozumiem co ma jedno z drugim wspólnego? – dociekała Sakura, marszcząc brwi.

- Jak to co? Nosi taką samą maskę, jak ja, czyli musi być świetny w łóżku, co nie? – ponownie zachichotał.

Twarz Haruno oblała się rumieńcem, gdy różowo włosa dziewczyna zrozumiała co miał namyśli jej stary mistrz.

- Twoja dedukcja Hatake czasem naprawdę mnie zadziwia. – Iruka szybko uciszył kochanka mocnym uderzeniem w tył głowy.

- Ałłłł… To bolało. Jak mogłeś? Już mnie nie kochasz? – zapytał płaczliwym głosem srebrnowłosy jonin, teatralnie pociągając nosem i ukrywając twarz w rękawie bluzy.

Twarz Umino pokryła się krwistoczerwonym rumieńcem.

- Oczywiście, że cię kocham głupku. Proszę cię, czy mógłbyś…

- Ha! Wiedziałem! – Hatake cały rozpromieniony uwiesił się na ramionach kochanka. – Delfinek kocha swojego Kakashiego. A wiesz, że w ostatniej książce, którą czytałem, wspominali o takiej pozycji, której jeszcze nie praktykowaliśmy. Może dzisiaj w nocy moglibyśmy…

BUM!

Jonin leżał plackiem na ziemi z guzem, który już zaczynał się formować na czubku jego głowy. Nad nim stał zgarbiony Iruka, którego twarz przypominała dojrzałego buraka, a z uszu niemal można było dostrzec buchające kłęby pary.

Rudzielec usłyszał cichy chichot dobiegający zza jego pleców. Zerknął tam ukradkiem.

Jego drogi sekretarz i ukochany małżonek byli widocznie rozbawieni zaistniałą sytuacją, czego u tego drugiego nie można było zobaczyć zza czarnej maski, ale on już nauczył się rozpoznawać jego nastrój po oczach. One nigdy nie kłamały. W tym momencie były ciepłe i jasne niczym letnie niebo.

- Ekhem… – chrząknięcie Tsunade skierowało na nią całą uwagę otoczenia. – W takim razie muszę ci, wam – sprostowała szybko – pogratulować. Mam rozumieć, że życzenie wam wielu dzieci, nie będzie miało większego sensu, prawda? – zapytała z psotnym uśmiechem.

- Nie, raczej nie. – odpowiedział spokojnie Gaara, nie pozwalając sobie na zakłopotanie. Co prawda on i jego mąż bardzo chcieliby mieć w przyszłości dziecko i niejednokrotnie rozmawiali już o adopcji lub wynajęciu kobiety do urodzenia im dziecka. Nie zamierzał jednak dzielić się tymi rewelacjami z osobami postronnymi. A przynajmniej do czasu, aż cała sprawa nie stanie się faktem i nie będą ojcami jakiegoś chłopca lub dziewczynki. Mieli jednak na to jeszcze czas.

- A skąd wiesz braciszku? Może jesteś w ciąży, badałeś się ostatnio? Założę się, że to przez to masz takie zmienne nastroje.– zachichotał Kankuro.

Kazekage spojrzał na swojego brata z mordem w oczach. W myślach obiecywał mu wiele dni piekielnej męki i bezwzględnych tortur na niekończących się treningach i misjach. Już on się o to postara. Albo jeszcze lepiej! Usadzi go za biurkiem na dwa tygodnie. Kankuro nienawidził czytać i spisywać raportów. To będzie dla niego dostateczna kara.

Przecież nie chciał żeby wszyscy wiedzieli, że to on w tym związku jest stroną uległą. Co z tego, że jest dużo drobniejszy od swojego męża. Mogli się zmieniać! Nie życzył sobie by sprowadzać go do roli kobiety.

- Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, to zarówno ja jak i Gaara jesteśmy mężczyznami. – cedził przez zęby Cień. – A jeśli jeszcze raz obrazisz mojego męża, twój brat, czy nie, to tak ci przyłożę, że będą cię zeskrobywać ze ściany. Czy wyraziłem się dostatecznie jasno? – blondyn patrzył ostrzegawczo na szwagra. Ten szybko przytaknął widząc, że oczy blondyna zaczynają ciemnieć, a źrenice zwężać się niebezpiecznie.

 

Zrozumiał, że posunął się za daleko. Jego młodszy braciszek był przewrażliwiony na punkcie swojego miejsca w małżeństwie. Mimo, że większość osób wiedziała, że to on jest uke w ich związku i w pełni akceptowała ten fakt, jego brat widział w tym duży problem. W końcu jak to wyglądało na zewnątrz? Kazekage, który komuś ulega mógł być uważany za słabego. Kankuro i inni z ich znajomych widzieli to jednak inaczej. Gaara oddawał się swojemu mężowi, mężczyźnie którego kochał ponad wszystko, któremu bezgranicznie ufał. Mężczyźnie, który prawdopodobnie przewyższał siłą ich dwóch razem wziętych.

Dla nich to było w porządku.

Z czasem jego brat na pewno to zrozumie.

Gaara uśmiechnął się ciepło do męża. Zawsze mógł na niego liczyć.

- Może jak się będą dużo starać, to im się uda. – dobiegł ich cichy śmiech nadal leżącego na ziemi srebrnowłosego jonina. Mężczyzna zaczął się powoli podnosić na rękach

- Jeszcze ci mało? – zapytał Iruka, pochylając się nad Hatake, na co ten całkiem oklapł, udając nieprzytomnego.

- Jeśliby to zależało od ilości odbytych stosunków, to wasza dwójka już dawno powinna się przeprowadzić do większego domu z powodu braku miejsca dla dzieci. – parsknęła Tsunade, zaplatając ręce na piersi.

- A widzisz, delfinku, mówiłem ci żebyś nie łykał tych tabletek. Teraz mielibyśmy słodkie bobaski z moimi srebrnymi włosami i twoim ślicznym noskiem. Ty nauczyłbyś je pisać raporty, a ja stosować śmiertelne techniki.

- Ta, ja też tak myślałem, a skończyłoby się na zmiennych nastrojach, nudnościach, kosmicznych zachciankach i całkowitym brakiem seksu przez kilka miesięcy. – wtrącił od niechcenia Shikamaru, przysypiając na swoim miejscu pod ścianą.

Doprawdy ten człowiek potrafił zasnąć chyba w każdym miejscu i w każdej pozycji. Jak widać potrafił to nawet na stojąco.

- Tak, tak, do tego zmienianie pieluch, karmienie, usypianie, brak snu po nocach z powodu kolek i ząbkowania. – dodał Kankuro tonem znawcy, wspominając czasy, gdy jego synek był jeszcze małym berbeciem.

Kakashi momentalnie się poderwał.

- Iruka, powiedz mi, że nie jesteś w ciąży. – poprosił przerażonym głosem, chwytając zaskoczonego Umino na przedramiona.

- A wiesz, ostatnio jakoś tak dziwnie się czuje. Mam ochotę jeść naprawdę dziwne rzeczy, na przykład kiszone ogórki z czekoladą albo rybę z dżemem i czekoladą. – powiedział chunin zamyślonym głosem, pocierając palcem naznaczony podłużną blizną nos.

- Iruka… - głos srebrnowłosego jonina stał się nienaturalnie wysoki, wręcz piskliwy, a niezasłonięte przepaską ciemne oko rozszerzyło się z przerażenia.

- Nie jestem w ciąży, idioto. Mężczyźni n i e  m o g ą urodzić dzieci. – odpowiedział spokojnie, cedząc słowa, trzymając w dłoniach twarz ukochanego. Czasami naprawdę nie rozumiał, jak to się stało, że zakochał się w takim półgłówku.

Miłość naprawdę musiała być ślepa.

 

~***~

 

Gaara siedział na dużym, płaskim głazie, o który oparł swój nieodzowny dzban z piaskiem. Był prawie środek nocy, a on wraz z Cieniem przyszli nad jezioro, by jego mąż mógł chwilę potrenować, rozciągając w ten sposób zastałe mięśnie i pozbywając się nagromadzonej długim czekaniem na atak, nadwyżki energii. Minął już drugi dzień odkąd przybyli do Konohy. Jak dotąd nie znaleźli nawet śladu Akatsuki. Zniecierpliwieni shinobi stawali się coraz bardziej agresywni, co samo w sobie nie byłoby dużym problemem, gdyby nie to, że zaczęli zaczepiać i prowokować siebie nawzajem, co prowadziło do bójek, a na to nie mogli sobie pozwolić. Gaara wraz ze swoim zastępcą i sekretarzem mieli pełne ręce roboty z zażegnywaniem sporów i znajdowaniem zadań dla znudzonych wojowników. To była ich pierwsza wolna chwila od dłuższego czasu i nie dziwił się, że jego małżonek potrzebuje rozładować nagromadzoną przez ostatnie dni negatywną energię.

On sam przez te lata, odkąd stał się Kazekage, przyzwyczaił się do takich sytuacji i nie reagował tak, jak jego kochanek. Zamiast tego wystarczała mu chwila ciszy i spokoju. Dlatego przyszedł tu wraz ze swoim partnerem i przyglądał się teraz uważnie jak ten trenuje. Uwielbiał to robić. Siedzieć i patrzeć, jak jego ukochany ćwiczy. Nie tylko dlatego, że Cień był doskonałym ninja i oglądanie jego płynnych, pełnych gracji i harmonii ruchów było naprawdę zachwycające dla obserwatora. Jego kochanek ćwiczył bez koszulki, a Gaara nigdy nie przegapiał okazji, by popatrzeć na dobrze zbudowane, seksowne ciało męża. Jego opaloną skórę, pod którą przy każdym ruchu, poruszały się dobrze zarysowane mięśnie.

Przebiegł wzrokiem po jego nagich, silnych ramionach, szerokiej, pozbawionej włosów piersi, umięśnionym brzuchu i plecach, na których pojawiła się błyszcząca warstwa potu. Oblizał usta, zatrzymując spojrzenie na biegnącym od pępka pasku jasnych włosków, który znikał pod paskiem spodni blondyna, kończąc się…

Jęknął na wyobrażenie męskości małżonka.

Cień zatrzymał się w połowie ruchu, oglądając się na rudzielca z podniesioną w niemym pytaniu brwią. Uśmiechnął się zza maski, widząc malujący się na twarzy małżonka rumieniec, który był wstanie dostrzec pomimo panujący dookoła ciemności, którą rozświetlały jedynie gwiazdy i rogal księżyca. Podszedł do niego powoli, nie odrywając spojrzenia od jego jasnych, zielonych oczu podkreślonych czarną kredką.

- Czyżbyś zauważył, coś co cię zainteresowało? – zapytał blondyn, pochylając się nad Gaarą, opierając dłonie po jego bokach.

- Nie, nie, skądże znowu. Po prostu rozmyślam. – rudzielec uśmiechnął się niewinnie, czując się lekko przytłoczony potężnym ciałem mężczyzny. Przy nim wydawał się taki drobny.

- O kimś szczególnym?

- O takim jednym bądź dwóch. – odparł, udając obojętność. Uwielbiał tą zabawę. Niejednokrotnie prowadziła ona do naprawdę gorącej nocy. I nie miał tu namyśli temperatury otoczenia, choć był pewien, że za ich sprawą podnosiła się o kilka ładnych stopni.

- Czuje się zazdrosny. Nie lubię, gdy myślisz o innych mężczyznach. – powiedział Cień z niebezpiecznym błyskiem w oczach.

- Hm… W takim razie, chyba powinieneś zrobić coś, żeby wybić mi ich z głowy, prawda? – zatrzepotał zalotnie rzęsami, co zawsze rozbawiało jego męża. I tym razem wzbudził tym jego cichy chichot.

- Tak, sądzę, że to dobry pomysł. Nie mogę w końcu pozwolić, żeby moje cudowne maleństwo oglądało się za innymi facetami. – zahaczył palcem za brzeg maski, ściągając ją poniżej pełnych ust, którymi szybko wpił się w wargi ukochanego.

Gaara jęknął przeciągle, obejmując ramionami szyje kochanka. Gdy poczuł jak duża, ciepła ręka zakrada się na jego udo, postanowił dać pochłonąć się żądzy. Z tego wszystkiego zapomniał nawet nakrzyczeć na Cienia za nazywanie go znienawidzonym przezwiskiem.

- Powiedz, że mnie chcesz. – wyszeptał blondyn między pocałunkami, schodząc ustami na jego smukłą, jasną szyje.

- Chce cię. – wyjęczał, zamykając oczy i odchylając głowę do tył.

- Powiedz, że chcesz żebym cię wziął. – mężczyzna przygryzł skórę na jego ramieniu, rozpinając mu płaszcz.

- Proszę, weź mnie. Jestem cały twój. Chce tego. Tu i teraz. Nie przeciągaj tego dłużej, proszę. – pociągnął blondyna za włosy, by móc spojrzeć w jego zasnute mgiełką pożądania błękitne oczy.

- Wszystko, czego zapragniesz. – odpowiedział, całkiem zsuwając maskę na szyję, po czym zaczął pozbywać się wierzchniego odzienia Gaary.

- Kocham cię. – wyszeptał, gdy ten zsunął z niego koszule i zaczął całować po odkrytych ramionach i piersi, drażniąc ciepłym oddechem, wystawioną na chłód nocy skórę. Cień podniósł głowę by móc spojrzeć mu w oczy. Szorstki kciuk mężczyzny otarł się o dolną wargę Gaary w delikatnej, czułej pieszczocie.

- Ja ciebie też. Na zawsze.

4 komentarze:

  1. Hej,
    och Sasuke zainteresował się cieniem, ale widząc, że są małżeństwem tomodpóścił, scena w gabinecie jest bezcenna, mam nadzieję, że nikt iç nie podgląda, Naruto bardzo się troszczy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówisz, że Naruto? ;)
    Dziękuję za komentarz.
    Pozdrawiam,
    U-water.

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha xd aż mnie boli brzuch od ciągłego śmiechu xd

    OdpowiedzUsuń