Lisek - Rozdział 2


Rozdział 2

 

Sasuke z westchnieniem ulgi spoglądał na Wioskę Liścia, która wyłoniła się zza drzew. Misja okazała się bardziej skomplikowana, niż początkowo zakładali i z planowanych trzech tygodni przedłużyła się do prawie dwóch miesięcy. Nie podejmował się tak długoterminowych zadań, odkąd przyjął pod swój dach Naruto. Bał się zostawiać go samego na tak długi czas. Co prawda zawsze przed wyruszeniem prosił Irukę bądź Kakashiego o doglądanie tego małego psotnika. Nie zmieniało to jednak faktu, że czuł się lepiej, mając blondyna na oku. Zwłaszcza, że ten miał niespotykany talent do pakowania się w kłopoty. Czasami wystarczyło, że na chwile się odwrócił, żeby lisek w coś się wplątał. Dlatego cieszył się z powrotu do domu. Musiał przyznać, że przez ten czas stęsknił się za swoim małym podopiecznym. Brakowało mu obecności tego urwisa i jego gadaniny. W ciągu ostatnich tygodni odkrył, że jest mu bez niego za cicho i za spokojnie. Nie żeby kiedykolwiek miał się do tego przyznać.

Tym bardziej był szczęśliwy, że zobaczy go już za kilka minut. Z delikatnym uśmiechem błąkającym się na jego ustach, otworzył drzwi pogrążonej w ciemności rezydencji.

- Wróciłem! – krzyknął, ściągając zabrudzone przez długą drogę buty i płaszcz.

Nie doczekał się jednak odpowiedzi, w domu panowała nieprzyjemna cisza.

- Naruto! – Sasuke zawołał, wchodząc do salonu.

Malec jednak dalej nie odpowiadał.

Zaniepokojony Uchiha zaczął szukać blondyna po pokojach. Gdy go nie znalazł, uruchomił sharingana, starając się jednocześnie wyczuć ślady jego czakry.

Nic.

Nie było go w domu.

Mężczyzna miał niemiłe wrażenie, że każdy krok, uderzenie serca, szelest ubrania, odbijają się głuchym echem w pustych pomieszczeniach. Wiedział jednak, że to kompletna bzdura, że to jedynie efekt jego wyobraźni. Po prostu odzwyczaił się od wracania do pustego domu. Zapomniał już jakie to nieprzyjemne wrażenie, wracać z długiej, męczącej misji do pustego, zimnego domu. Naruto zawsze na niego czekał. Jego szeroki uśmiech i rozpromienione ze szczęścia oczy, odwracały jego myśli od pustki, jaka panowała w jego życiu i sercu przed pojawieniem się w nich liska.

Sasuke z jękiem usiadł w fotelu, krzywiąc się na skrzypiący dźwięk, jaki wydał mebel. Był on strasznie głośny pośród panującej dookoła ciszy. Jak to się stało, że wcześniej nie zauważył, że ten przeklęty grat wydaje tak przeraźliwe dźwięki? Widocznie Naruto zagłuszał wszystko swoją nieustanna paplaniną.

- Gdzie mogłeś pójść? – zapytał sam siebie. – Może jest u Iruki i Kakashiego?

Wstał szybko z zamiarem udania się do domu starego mistrza. Nie zwrócił już nawet uwagi na ponowne skrzypienie mebla. Jego głowę zaprzątała teraz tylko jedna myśl, znaleźć liska. Nie chciał siedzieć w domu sam, czekając na jego powrót. Malec mógł być nadal na niego obrażony po tym, co ostatnio od niego usłyszał.

Brunet szybko wciągnął na nogi buty i chwycił klucze. Nie zdąży jednak nawet złapać za klamkę, gdy drzwi same się otworzyły. Stanął w nich srebrnowłosy jonin z papierową torbą z zakupami w ręku. Za nim stał mężczyzna o długich, ciemnobrązowych włosach, zawiązanych w wysoką, postrzępioną kitkę. Jego przystojną twarz znaczyła długa blizna, biegnąca w poprzek nosa, upodobniając go do zwierzęcia, na którego cześć otrzymał swoje imię.[1]

- Kakashi, Iruka? Co tu robicie? – zapytał, zaskoczony ich widokiem.

- Ciebie też miło widzieć. Jak się mamy? A dobrze, dziękujemy, że pytasz. Tak, z przyjemnością wejdziemy do środka. – odpowiedział mu złośliwie Hatake, wpraszając się do środka.

Uchiha jedynie coś burknął w odpowiedzi, otwierając im szerzej drzwi.

- Co tu robicie?

- Przyszliśmy do Naruto. Nie pokazywał się u nas od kilku dni. Chcieliśmy sprawdzić, czy u niego wszystko w porządku. – Umino uprzedził swojego kochanka, który już otwierał usta, by rzucić jakąś kąśliwą uwagę odnośnie marnego wychowania Sasuke.

Słysząc słowa chunina, spadkobierca rodu sharingana poczuł, jak jego serce na chwilę zamiera, a później zaczyna bić z podwojoną szybkością.

- A… ale Naruto tu nie ma. Myślałem, że jest u was. – czuł narastające przerażenie. Skoro liska nie ma u nich, ani w domu… to gdzie mógł być?

- Nie. Jak już wcześniej powiedział Iruka, nie widzieliśmy go od kilku dni. Zaczęliśmy się o niego martwić. Dlatego tu jesteśmy. – Kakashi postawił zakupy na pobliskiej szafce, nie przejmując się tym, że przy okazji poprzewracał kilka stojących tam zdjęć. Sasuke w tym momencie jakoś wyjątkowo nie miał głowy do tego, żeby się tym przejmować. W normalnej sytuacji pewnie wygłosiłby jakąś tyradę odnośnie bałaganiarstwa Hatake i ułożyłby ramki z powrotem na swoich miejscach, pilnując by były ułożone równo. Jego pedantyczne zapędy mogły teraz poczekać.

- To gdzie on może być?

- U nas go nie ma, to jest pewne. Po twoim wzburzeniu zakładam, że tu też go nie ma. A sądząc po panującym w rezydencji zaduchu i warstwie kurzu na meblach, to nie było go tu już od jakiegoś czasu.

Młody Uchiha rozejrzał się szybko. Sprawdziwszy otoczenie, musiał się zgodzić ze starszym joninem. Że też wcześniej nie zwrócił na to uwagi. Blondyn nie pozwoliłby żeby w domu było brudno. Zadobrze wiedział, jak jego opiekun lubi, gdy dookoła niego panuje ład i porządek. Brunet czuł narastające przerażenie. Odbijało się ono na jego zwykle obojętnej, nieskazitelnej twarzy. Skoro nie było go ani tutaj, ani w domu Hatake, to gdzie był jego mały lisek?

- Idę go szukać. – rzucił jedynie, mijając szybko zaskoczonych mężczyzn. – Udam się do Hokage, a wy przeszukajcie miasto. Musimy go znaleźć!

Nie było innej opcji.

Naruto musiał wrócić do domu!

*

Sasuke leżał na łóżku wśród skotłowanej pościeli. Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w jakiś punkt na suficie. Nie był wstanie zasnąć i to nie była pierwsze jego nieprzespana noc. Świadomość, że jest w tej ogromnej rezydencji całkiem sam, że zza ściany nie dochodzą żadne dźwięki wydawane przez śpiącego liska, bardzo mu przeszkadzała. Do tego dochodził strach o podopiecznego, który prawdopodobnie postanowił go opuścić.

Szukali go od kilku dni. On, Iruka, Kakashi oraz inni shinobi. Przeczesali całą wioskę i okoliczne tereny. Zajrzeli w każdą dziurę i zbadali każdą norę, ale nie znaleźli nawet śladu Naruto. Uchiha był wykończony zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie zaznał ani chwili spokoju od powrotu z ostatniej misji. Po prostu nie potrafił.

Niepowodzenie w poszukiwaniach załamało go. Przytłaczała go myśl, że to z powodu jego słów, malec postanowił opuścić wioskę. A przecież wypowiedziane wówczas słowa były całkowitą bzdurą. W porządku, lisek bywał irytujący, głośny i absorbujący. Jednak Sasuke uwielbiał go właśnie takiego, jaki był. Lubił słuchać nieprzerwanego potoku słów malca. Tego jak się śmieje. Cieszył się, spoglądając na tą promieniująca szczęściem twarz. Na jego niezdarne wyczyny w kuchni, gdy po raz pierwszy uparł się, że to on sam coś ugotuje. Co z tego, że po wszystkim kuchnia wyglądała, jakby przeszła po niej wichura, zupa smakowała jak sama sól, a sam Naruto wyglądał jak nieboskie stworzenie. To nie miało znaczenia. Malec wypełniał swoją niewielką osobą całą rezydencję. Czynił z tego zimnego domu, ciepłe i przytulne miejsce. Młody Uchiha dopiero teraz to zrozumiał i już tęsknił za zapachem słońca i lasu, jaki otaczał liska. Brakowało mu jego roześmianej buzi, dużych, błękitnych oczu i wiecznie potarganych blond włosów. Tego szerokiego uśmiechu, który pojawiał się na ustach blondyna, gdy tylko go zobaczył po nawet krótkiej nieobecności. Dźwięku jego śmiechu, głosu. Uczucia bycia potrzebnym i kochanym, gdy malec tak ufnie wtulał się z całych sił w jego pierś. Szczęścia i ciepła, które wnosił w jego ponure życie samą swoją obecnością. Kochał swojego liska. Dlaczego dopiero teraz to zrozumiał, gdy go stracił?

*

Sasuke siedział samotnie w fotelu. Nie zwrócił uwagi na to, że ranek przeszedł w południe, a następnie w wieczór i świt. Przesiedział w takim stanie ostatnie czternaście godzin. Spoglądając otępiałym wzrokiem na leżące na stole słodkości, ściskając w dłoniach dużego pluszaka, przypominającego liska. Była to pierwsza zabawka, którą kupił przed laty dla swojego maluszka, zaraz po tym, gdy ten zamieszkał w jego domu. Malec ją uwielbiał. Spał z nią, śliniąc i podgryzając zabawkę przez sen. Ciągał ją za sobą w każde możliwe miejsce, powtarzając wszystkim, że oprócz Sasuke to jego jedyny przyjaciel. Tak było dopóki mieszkańcy nie zaakceptowali go w pełni. Sam dzień, gdy podarował Naruto maskotkę uznali za datę jego urodzin i od tamtego czasu co roku spędzali go wspólnie na świętowaniu.

Wczoraj mijał dzień osiemnastych urodzin blondyna. Uchiha czekał na niego cały dzień i noc, mając nadzieje, że lisek się pokaże. Dopiero z nastaniem świtu zrozumiał, że nastolatek wcale nie zamierza się pojawić. Sasuke czuł, jak wraz ze wstaniem słońca, płomyk nadziei, tlący się jeszcze w jego sercu zgasł. Lisek go zostawił. Musiał się z tym pogodzić.

Nie było to jednak łatwe.

Czuł się jakby ktoś siłą wyrwał fragment jego duszy. W miejscu po niej ziała przerażająca dziura, która powiększała się z każdym kolejnym dniem, pożerając go od środka. Pozbawiając resztki uczuć, jakie jeszcze posiadał. Pozostawiając po sobie pustą skorupę.

Po bladych policzkach płynęły łzy. Jego ciałem wstrząsnął szloch, gdy przytulił do piersi podniszczoną maskotkę, ukrywając w niej swą zapłakaną twarz.

- Naruto, mój maleńki. Gdzie jesteś? Dlaczego zostawiłeś mnie samego? Wróć do mnie. Bez ciebie już nic nie wygląda tak, jak kiedyś. Nie chce czuć tej pustki, ogarniającej mnie nicości. – spojrzał na maskotkę, gładząc ją po pyszczku i uszkach. - Byłeś moim światłem. Promykiem słońca, rozjaśniającym moje ponure życie. Teraz jest tylko otaczająca mnie ciemność. Co mam robić? W którą stronę mam podążać? Jak żyć w mroku, gdy jest się przyzwyczajonym do światła? – płakał otwarcie, nie przejmując się, że ktoś go zobaczy. Był sam. Tak, jak przed laty, zanim odnalazł swojego liska. Samotny jako dziecko, samotny jako dorosły człowiek. Widocznie tak musiało być. Może nie zasługiwał na nic innego.

- Naruto, mój maleńki, tak bardzo za tobą tęsknie.



[1] Iruka – delfin

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się bardzo, chociaż są duże podobnieństwa do poprzedniego opowiadania... postaram się komentować każdą część, ale nie obiecuję bo nie wiem czy mi się będzie chciało... wybacz ale jestem strasznym leniem... lecę czytać dalsze części ;)

    Dorcik

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedź Kakashi'ego ... Booska!
    I tak jak wcześniej było mi szkoda Naruto i myślałam że teraz powiem: " Haha, dobrze ci tak Uchiha"
    Tak teraz stwierdzam, że mi go szkoda.
    Niech Naruto już wraca! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    tak właśnie podejrzewałam, że nasz lisek odejdzie, choć ciekawe czy odzzedł niedługo po wyruszeniu Sasuke na misję czy trochę później, i odwiedzał ich aby nie wzbudzać podejrzeń, czy dopiero niedawno, Sasuke bardzo tęskni za Naruto, teraz zrozumiał jak ważny był dla niego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, że nie doceniamy tego, co mamy dopóki tego nie stracimy.
      Dziękuję bardzo i również pozdrawiam,
      U-water.

      Usuń