Zauroczył mnie ten obrazek. Po prostu nie mogłam się oprzeć... :)
Z Casem było coś nie tak. Anioł już wcześniej miał problem z respektowaniem, a nawet zrozumieniem, czym jest przestrzeń osobista, ale teraz to już była przesada.
Znajdowali się w barze, gdzie Dean miał nadzieje spokojnie napić się piwa i przy odrobinie szczęścia, wyhaczyć jakąś laskę, z którą zamierzał spędzić noc, a przynajmniej jej część. O czym niestety musiał zapomnieć, bo Castiel wisiał na nim, uczepiony jego ramion i zabijał wzrokiem każdą kobietę, która choćby odważyła się spojrzeć na niego dwa razy. Dean był gotów nawet założyć się o swoją ulubioną broń, że usłyszał jak warczy na atrakcyjną blondynkę, która na chwilę usiadła koło niego, przy barze.
To przeważyło szale.
- Możesz przestać to robić? – spytał Casa, który niemal leżał mu na plecach całym swym ciężarem. A skurczybyk wcale nie był tak lekki, na jakiego wyglądał.
- Dlaczego? – Anioł otarł się o niego policzkiem, na co Dean się skrzywił. Uczucie kłującego, szorstkiego zarostu na policzku i wrażliwej skórze szyi wcale nie było przyjemne.
- Cas, rozmawialiśmy już o tym. Przestrzeń osobista, pamiętasz?
- Owszem, rozmawialiśmy – powiedział Castiel nie przestając się ocierać o Deana.
- I? – zapytał Winchester, czekając na dalsze słowa anioła lub jakąś inną jego reakcję.
- I to tyle – mruknął anioł wtulając twarz w krótkie włoski na karku Deana.
- I to tyle!? Cholera, Cas! – warknął Dean. – Wisisz na mnie jak jakiś pieprzony koala i ocierasz się o mnie jak kociak naćpany kocimiętką. Możesz mi właściwie powiedzieć, co myślisz, że robisz?
- Znaczę teren.
Dean rozchylił usta, gotowy dalej słownie besztać Castiela za jego zbytnią przyczepność. Jednak po tym co usłyszał, wciągnął tylko ze świstem powietrze i odwrócił się w stronę anioła, marszcząc brwi.
- Że co?
- Znaczę teren – powtórzył anioł z tym swoim pozbawionym emocji wyrazem twarzy, jakby mówił o pieprzonej pogodzie, a nie o traktowaniu kogoś, a konkretniej Deana jako swojej własności.
- Jaki kurwa teren? Czy ja ci wyglądam na drzewo, które możesz obsikać?
- Nie zamierzam na ciebie oddawać moczu Dean. To niehigieniczne. Poza tym jestem aniołem Pana, nie lubuję się w obrzędach i praktykach satanistycznych.
Dean jęknął przeciągle zrezygnowany i potarł twarz dłońmi.
- Dobra – powiedział po chwili. – Spróbujemy jeszcze raz. Czemu na mnie wisisz, jak koala na palmie?
- Koala nie wieszają się na palmach. Te ssaki odżywiają się liśćmi eukaliptusa. Palmy nie…
- Do cholery, Cas! – przewał mu Dean. – Wiesz o co mi chodziło. Czemu na mnie wisisz i ocierasz się o mnie jak kotka w pieprzonej rui.
- Cykl rozrodczy…
- Cas! – Dean warknął przez zęby.
- Już ci mówiłem, znaczę teren – powiedział anioł jakby nigdy nic.
- Ok. – Winchester westchnął, próbując się uspokoić. – A możesz mi wyjaśnić dlaczego znaczysz mnie jako swój teren i zabijasz wzrokiem każdą kobietę w tym pomieszczeniu? Plus tego młodego chłopaka w rogu, koło szafy grającej. Tak, Cas, to też zauważyłem.
- To proste. Ponieważ jesteś mój – Castiel nakrył wargi Deana swoimi jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
I dla łowcy tak właśnie było. Po raz pierwszy od lat tak właśnie było.
_________________________________________________________
To teraz mogę powiedzieć wam dobranoc :*
Jejciu bardzo nas rozpieszczasz! ^^ jestem szczesliwa ze moge skakac po niebo! :) wiecej stereka :p
OdpowiedzUsuńWeny!!!:3
To akurat jest Destiel XD
UsuńA więcej Stereka na pewno się pojawi. Zwłaszcza, że obiecałam, że "100 pomysłów na Stereka" naprawdę będzie się składać ze setki pomysłów. Ech. W co ja się wpakowałam...
O matko, ale lukru.... Cudo :)
OdpowiedzUsuńTak, wczoraj rzeczywiście przesadziłam z tym wszystkim. Ale raz, nie zawsze.
UsuńDzięki i pozdrawiam :)
Ale nas dopieściłaś w tym tygodniu, serdeczne dzięki :)
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Jak miałam chwilę wolnego, to musiałam ją należycie wykorzystać ;)
UsuńDzięki i pozdrawiam.
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak wspaniale, Cas wszystkich odstraszał bo Dean jest tylko jego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia