wtorek, 13 lutego 2018

Wierna kopia

 Tekst betowała niezastąpiona strzalka14 :*



Pogoda była piękna. Słońce świeciło, ogrzewając go swoimi ciepłymi promieniami. Dookoła biegały dzieci, bawiąc się i śmiejąc radośnie. Czerpiąc całymi garściami z ostatnich ciepłych, jesiennych dni. To jednak nie miało znaczenia. Nie interesowało go czy jest wiosna, zima, czy środek lata i czy wygląda w swoim nowym płaszczu jak pedofil stojący pośrodku parku. Nie miało znaczenia, czy świeciło słońce, czy padał deszcz. Zapewne nie zauważyłby nawet, gdyby sypał śnieg i siedziałby na ławce, zasypany nim po szyję. Ani tego, że bawiące się wokół niego dzieci z niewiadomych powodów i przyczyn zmieniłyby się nagle w wygłodniałe, krwiożercze zombie. Biorąc pod uwagę jego stan emocjonalny, nie zwróciłby uwagi nawet na to, gdyby właśnie jeden z tych potworków zaczął przeżuwać jego łydkę. Był na to zbyt przerażony. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz stresował się i bał tak bardzo, że był na skraju ataku paniki. Chyba kilka miesięcy temu, gdy po raz pierwszy wpadł na Dereka. Dosłownie wpadł.

Całość ->

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz